Wyrok 10 lat więzienia zapadł w styczniu 2010 r. przed Sądem Rejonowym w Sopocie. Obrona taksówkarza odwołała się od wyroku, twierdząc, że jest on niewinny. - Sąd niższej instancji należycie wykazał winę oskarżonego. Świadkowie, choć niektórzy nie pamiętali marki samochodu, byli zgodni co do jednego, że auto przejechało człowieka, a kierowca się nie zatrzymał. Istnieje jednak rażąca niewspółmierność między czynem oskarżonego, a wymierzoną mu karą. Trzeba wziąć pod uwagę wiek oskarżonego oraz to, że było to przestępstwo nieumyślne - powiedział w uzasadnieniu wyroku, sędzia Lech Krasnodębski. Wyrok jest prawomocny. - To żałosny i karygodny wyrok. Młody człowiek ginie, a sąd wydaje taki wyrok. To prawo jest liberalne i obojętne dla ofiary, a także jego rodziny, takiej jak my. Zmagamy się z tym koszmarem już pięć lat - powiedział dziennikarzom brat ofiary Jakub Starczewski, który wraz z matką był podczas procesu oskarżycielem posiłkowym. Zdaniem prokuratora Zbigniewa Owsianego, bardziej sprawiedliwy byłby wyrok ośmiu lat więzienia. - Ale taka jest decyzja sądu - dodał. Do tragedii doszło nad ranem 19 października 2006 r. w pobliżu sopockiego Grand Hotelu. 21-letni Bartosz S., student Uniwersytetu Gdańskiego, wracał wraz z kilkoma kolegami z zabawy w klubie. Zostali zaczepieni przez grupę mężczyzn. Doszło do szarpaniny. Student wraz z przyjaciółmi zaczął uciekać. 21-latek został schwytany przez trzech napastników, którzy zaczęli go bić i kopać. Na pobitego, leżącego studenta najechała taksówka, co - jak ustalono w czasie sekcji zwłok - było przyczyną śmierci mężczyzny. Zeznania świadka, który zapamiętał część numeru rejestracyjnego samochodu, naprowadziły policję na Jerzego P. Dodatkowym dowodem były też mikroślady krwi na bocznych drzwiach taksówki 58-latka. Taksówkarz utrzymywał jednak, że jest niewinny. Podczas przesłuchań w prokuraturze wyjaśniał m.in., że widział leżące na jezdni ciało, ale je ominął. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w listopadzie 2007 roku: sopocki sąd skazał wówczas taksówkarza na sześć lat więzienia. Wyrok został zaskarżony przez wszystkie strony procesu: prokuratora, obrońcę oraz oskarżyciela posiłkowego, którym jest rodzina ofiary. Sąd Okręgowy w Gdańsku podjął jednak decyzję o uchyleniu wyroku i zwróceniu sprawy do Sądu Rejonowego.