Oskarżony tłumaczył dziś przed sądem, że od czasu tragicznego wypadku cierpi na depresję. Nie miał przy sobie jednak żadnego zaświadczenia lekarskiego. Nie potrafił też podać nazwiska lekarza, u którego się leczy. Sąd postanowił, że Patryk K. musi być przebadany przez biegłych psychiatrów. Do tragedii doszło w marcu 2001 roku; dwie 10-latki - Ala i Natalka - oczekiwały na autobus. Zamierzały jechać do szkoły. Na dzieci najechał Renault Kangoo, po tym jak Patryk K. po wyjściu z zakrętu nie opanował pojazdu. Według prokuratura wina kierowcy jest niepodważalna. - Nadmierna szybkość, manewr, no i nadawanie sms-a. Jest to co najmniej karygodne zlekceważenie przepisów i zasad bezpieczeństwa ruchu z tragicznym skutkiem - uważa oskarżyciel. Obrona twierdzi, że nie można wydawać wyroku przed orzeczeniem sądu. - Po to jest ten proces właśnie i ufam, że do tego dojdzie - mówił mecenas i dodał, że oskarżony z niewiadomych powodów zasłabł nad kierownicą. Proces został odroczony do 13 marca. Patryk K. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Dostępu do niego broniło dwóch mężczyzn. Rodzice dziewczynek do dziś nie usłyszeli od kierowcy słowa "przepraszam".