W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Sopocie odbyło się posiedzenie, na którym sąd miał rozstrzygnąć, czy dojdzie do procesu prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego oskarżonego m.in. o żądanie od biznesmena Sławomira Julke łapówki w postaci dwóch mieszkań oraz przyjmowanie od jednego z dilerów samochodowych łapówek w postaci darmowych napraw aut. Sąd może skierować sprawę na wokandę, ale też np. zwrócić prokuraturze akta do uzupełnienia. Po wysłuchaniu w poniedziałek argumentów stron sędzia Maria Bradtke poinformowała, że decyzję w tej sprawie ogłosi we wtorek. Obrońcy prezydenta Sopotu wnioskowali o umorzenie sprawy w całości lub ewentualny zwrot akt prokuraturze do uzupełnienia. Zdaniem obrońców w tej sprawie nie doszło do korupcji. - Z definicji korupcji wynika, że ktoś robi coś w zamian za coś. Tymczasem w tej sprawie oskarżenie nie mówi, co prezydent Karnowski miałby oferować w zmian za rzekome korzyści - mówiła obrońca prezydenta Sopotu, Romana Orlikowska-Wrońska. Obrona argumentowała też, że darmowe naprawy aut prezydenta Sopotu były wykonywane w ramach gwarancji, jakiej zwyczajowo diler, którego dotyczy sprawa, udzielał klientom kupującym u niego używane auta. Obrońcy podali też w wątpliwość przedstawione przez prokuraturę dowody, w tym nagranie rozmowy, w czasie której Karnowski miał zażądać od Julke mieszkań. - Czy kopia kopii może być dowodem? - pytali, dodając, że mają duże wątpliwości, czy nagranie dostarczone prokuraturze jest kompletne. - Czasem jedno słowo zmienia sens wypowiedzi - mówiła reprezentująca Karnowskiego mecenas Joanna Grodzicka. Odpierając argumenty obrony, prokurator Włodzimierz Pluta podkreślał, że zdaniem śledczych prezydent Sopotu dopuścił się korupcji. W jego ocenie np. diler samochodowy, wykonując bezpłatne naprawy aut Karnowskiego, liczył na "uzyskanie przyszłej przychylności funkcjonariusza publicznego". Prokurator dodał też, że - według dowodów, jakie zebrali prokuratorzy - w czasie, którego dotyczy sprawa, udzielanie tzw. dilerskiej gwarancji przy kupnie używanych aut nie było powszechnie stosowaną praktyką. Zdaniem prokuratora nagranie rozmowy, w której Karnowski miał zażądać od Julke mieszkań, mimo że jest kopią, stanowi dowód z uwagi na treść. Pluta wnioskował, by sprawą zajął się sąd. - To sąd powinien zdecydować, czy to nagranie może być dowodem - mówił prokurator. Jeszcze przed wysłuchaniem stron Pluta złożył wniosek o odsunięcie od sprawy sędzi Marii Bradtke. Jego zdaniem mogła ona być stronnicza, bo była asystentką innego sędziego - dobrego znajomego oskarżonego. Rozpatrzeniem tego wniosku zajął się inny sędzia Sądu Rejonowego w Sopocie. Oddalił on wniosek śledczego, uznając, że wspomniana relacja nie może wpływać na obiektywizm sędziego. Akt oskarżenia przeciwko Jackowi Karnowskiemu Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała w końcu grudnia 2011 r. To już drugi akt oskarżenia w sprawie Karnowskiego, pierwszy śledczy sporządzili w czerwcu 2010 r.; Sąd Rejonowy w Sopocie zwrócił jednak akta sprawy prokuraturze, uznając, że materiał dowodowy wymaga uzupełnienia. W akcie oskarżenia skierowanym do sądu w 2011 r. prokuratura zarzuciła Karnowskiemu, że między 2004 a 2007 r. przyjął od sopockiego dilera samochodowego Włodzimierza G. łapówkę w postaci 12 bezpłatnych napraw aut. Zdaniem śledczych naprawy te były warte ponad 17 tys. zł. Śledczy podtrzymali także najpoważniejszy zarzut wobec Karnowskiego dotyczący żądania od Sławomira Julke łapówki w postaci dwóch mieszkań; miało do tego dojść w marcu 2008 r. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony. Według śledczych prezydent Sopotu miał też przyjąć łapówkę w postaci prac budowlanych, które miał mu za darmo wykonać trójmiejski przedsiębiorca Marian D. Prokuratorzy oszacowali wartość prac polegających m.in. na wykonaniu wykopu przy domu Karnowskiego na 2 tys. zł. Prokuratura nadal zarzuca też Karnowskiemu, że w 2007 roku - przed przetargiem na samochody dla magistratu - złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza G. nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy. Karnowski przyznaje jednak, że już od kilku lat diler samochodowy jest jego dobrym znajomym. Prezydentowi Sopotu grozi do 10 lat więzienia. Karnowski odpiera wszystkie zarzuty prokuratury; twierdzi m.in., że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julke, zostało przez biznesmena zmanipulowane. Oprócz Karnowskiego akt oskarżenia obejmuje też cztery osoby, w tym dilera samochodowego Włodzimierza G. i przedsiębiorcę budowlanego Mariana D., którzy mieli wręczyć Karnowskiemu łapówki. Obu mężczyznom grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Śledczy oskarżyli też dwóch urzędników sopockiego magistratu, którzy - ich zdaniem - mieli ułatwić Włodzimierzowi G. wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego. Tym mężczyznom grozi do trzech lat więzienia.