Młody człowiek na rowerze podjechał od tylu i wyrwał mi komórkę, przez którą rozmawiałam. Dostałam kopniaka i wylądowałam na chodniku. Człowiek ten sobie bezkarnie odjechał, gdyż nikt na ulicy nie zareagował. Okazało się, że jestem kolejną osobą okradzioną w ten sposób. Młodzi ludzie, tacy jak ja, tracą tak swoje telefony, a policja nie zajmuje się tą sprawą, bo to zbyt pracochłonne dla "krawężników" a dla dochodzeniówki zbyt błahe... Może napiszecie o tym w apelu, ostrzegającym młodych ludzi, aby uważali na siebie we Wrzeszczu, a także pewnie i w innych miejscach kraju. Ja telefon dostałam od rodziców w prezencie urodzinowym. Kosztował ciężko zapracowane pieniądze. Cieszę się, że nic mi się nie stało, ale ... po telefonie. Przez tych wszystkich głupich ludzi na ulicy, którzy patrzyli na mnie ("Jak to dobrze, że to nie mnie spotkało..."; "A niech go nie goni i tak nie ma szans"), przez to wszystko się popłakałam. W jakim my kraju żyjemy?Justyna I jeszcze jeden list-ostrzeżenie w sprawie kradzieźy na terenie Trójmiasta. Mieszkam w Trójmieście, całkiem niedawno przydarzyła mi się podobna sytuacja co Justynie, z tym, że była ona bardzie dotkliwsza w skutkach - napisał Tomek. I dalej: W kolejkach SKM jeździ grupa młodych ludzi (najczęściej dwójkami) na trasie Gdańsk-Wejherowo (...) Na wybranej stacji wysiadają i czekają na swoją "ofiarę". Gdy już ją znajdą, "tropią" ją jak zwierzynę. Wysiadają za nią i pod jakimś pretekstem, zaciągają gdzieś w peronowy zaułek. Tak było ze mną, a że nie chciałem niczego oddać dobrowolnie, pobili mnie i sami wzięli: telefon, zegarek i pieniądze. Świadkiem tego zdarzenia był policjant i liczna grupa ludzi czekających na pociąg, ale nie ma to żadnego znaczenia...(...)Tomek