Sprawę nielegalnego eksportu broni wykryto po rutynowej, urzędowej kontroli kontraktów zawieranych przez stocznię w Ustce. Według dokumentów, w latach 1999 - 2000 do Nigerii miało trafić dziesięć łodzi poszukiwawczo-ratowniczych. W rzeczywistości z Polski wypłynęły jednostki bojowe. Świadczą o tym różnego rodzaju przeróbki łodzi. Były na nich np. noktowizory czy urządzenia, umożliwiające montaż na pokładzie karabinów maszynowych. - Te dziesięć łodzi to bezspornie łodzie bojowe. Figurują w spisie towarów o charakterze strategicznym - powiedział RMF zastępca szefa Gdańskiej Prokuratury Okręgowej Piotr Wesołowski. Tego typu towary podlegają przepisom ustawy "O obrocie z zagranicą towarów, technologii i usług o znaczeniu strategicznym dla państwa". Wartość kontraktu wynosiła 800 tysięcy dolarów. Przed sądem staną były prezes stoczni Wacław M. oraz jego dwóch zastępców: Lech G. i Ryszard S. Oprócz nich zarzuty zostaną postawione także właścicielowi prywatnej spółki, który pośredniczył w obronie nielegalnym towarem.