Kobieta przyznała się do winy, została aresztowana. - Marzena B. usłyszała zarzut przywłaszczenia 1 mln zł - powiedziała we wtorek szefowa Prokuratury Rejonowej w Sopocie Barbara Skibicka. Prokuratura nadal bada dokumentację bankową i już dziś wiadomo, że straty będą dużo wyższe, mogą sięgnąć nawet 7 mln zł. Prokuratura chciała zatrzymać i przesłuchać Marzenę B. już w połowie stycznia. Kobiety jednak nie można było nigdzie znaleźć. Mąż zgłosił nawet jej zaginięcie. Mimo poszukiwań, policji przez półtora miesiąca nie udało się ustalić miejsca, w którym przebywała. Prokuratura zamierzała sporządzić list gończy. - Być może ta informacja dotarła do kobiety i spowodowała, że w końcu postanowiła ona zgłosić się sama - dodała Skibicka. Pieniądze, o których przywłaszczenie podejrzana jest Marzena B. pochodziły z kont klientów sopockiego oddziału banku, w którym do grudnia pracowała. Obsługiwała najzamożniejszych; w grudniu ub. r. została zwolniona w trybie natychmiastowym po tym, jak bank odkrył nieprawidłowości w dokumentach. Firma natychmiast zawiadomiła też policję oraz prokuraturę. Pracownica inwestowała ulokowane w banku pieniądze na giełdzie. Robiła to bez wiedzy klientów, fałszując ich oświadczenia. Bessa na giełdzie sprawiła, że część zainwestowanych bezprawnie przez kobietę funduszy przepadła.