Lekarze opowiedzieli nam o kilku absurdalnych sytuacjach. Kilka dni temu matkę z zagrożoną ciążą wieziono z Gdańska do Bydgoszczy, bo dopiero tam był wolny inkubator. Na kobiety przebywające na trójmiejskich oddziałach patologii ciąży padł blady strach. Bywa, że powodu zagrożenia dziecka powinienem zakończyć ciążę. Ale nie mogę tego zrobić, bo nie mam gdzie tego noworodka-wcześniaka przekazać. Zawiadomiłem wszystkie organa: wojewodę, urząd marszałkowski. I do tej pory nie mam żadnego odzewu - powiedział w rozmowie z reporterem radia RMF FM profesor Krzysztof Preis z Akademii Medycznej w Gdańsku.