- Mamy dyżury nauczycielskie i przeprowadzamy ciągłe rozmowy z uczniami - zapewnia Marzena Wiercioch, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 41 w Gdańsku. - Często organizujemy pogadanki z policją i strażą miejską. Praktycznie nie ma zajęć, aby ten temat nie był poruszany. Mamy też strażnika drogowego, który pomaga dzieciom w przejściu przez ulicę. Tak jest od lat Gimnazjum nr 1 w Gdyni wprowadziło bardziej rygorystyczne zasady. Ale, jak zapewnia dyrekcja... sprawdzają się. - Na tym punkcie wszyscy jesteśmy przeczuleni - przyznaje Ewa Wołowska, dyrektor szkoły. - Wprowadziłam dodatkowe dyżury nauczycielskie po dzwonku, a ochrona nie wypuszcza uczniów bez pokwitowania podpisanego przez nauczyciela. Zdarza się, że próbują fałszować podpisy. Mamy też pogadanki na godzinach wychowawczych i w każdym roku szkolnym ćwiczymy ewakuację w przypadku alarmu. Poza tym uczniowie, którzy źle się poczują, mogą opuścić szkołę tylko za zgodą rodziców. - Rodzic wyraża zgodę, żeby jego dziecko samo wróciło do domu, albo zamawiamy taksówkę. Mamy zaprzyjaźnionego kierowcę. Być może nie wszystkim to się podoba. Trudno, tak jest od lat - dodaje Ewa Wołowska. Szansą na zwiększenie bezpieczeństwa ma być monitoring. Kuratorium oświaty już ropoczęło przyjmowanie wniosków. Pozytywnie - Czy jest potrzebny? Myślę, że są miejsca, które należy obserwować. Nie są to może całe gimnazja, ale np. boiska szkolne. Dyrektorzy szkół wiedzą najlepiej - przyznaje Marek Strociak, pomorski wicekurator oświaty. Jest szansa na to, że wnioski trójmiejskich szkół zostaną rozpatrzone pozytywnie. Ministerstwo Edukacji Narodowej ma pomóc finansować takie przedsięwzięcia w gimnazjach w całej Polsce. Przeznaczyło na to aż 40 mln zł. - Staramy się robić wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo najmłodszym - mówi Dominika Przybylska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku - Stąd m.in. coroczne działania policji pod nazwą "Bezpieczna droga do szkoły". Mariusz Kurzyk