- Polskie uczelnie prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej orginalnych kierunków, by przyciągnąć studentów. W większości przypadków to zwykłe chwyty marketingowe polegające na zastąpieniu studiów o tradycyjnych nazwach atrakcyjnie brzmiącymi specjalnościami - podkreśla publicystka "Dziennika" Katarzyna Bartman. Przykładem tego - jak ujawnia publicystka "Dziennika" - jest Politechnika Rzeszowska na wydziale budowy maszyn i lotnictwa używa bardzo sprytnego chwytu, uruchamiając studia na kierunku kosmonautyki, który jest "niczym innym jak studiami z zakresu zwykłego lotnictwa". I osiągnęła sukces. - Wydział ten jest jednym z najpopularniejszych na naszej uczelni. W tym roku mieliśmy więcej chętnych niż miejsc do studiowania - chwali się "Dziennikowi" rzeczniczka politechniki Anna Worosz. Takie chwyty nie dziwią fizyka Polskiej Akademii Nauka prof. Łukasza Turskiego. "Gdyby politechnika faktycznie szkoliła kosmonautów, nikt rozsądny by się nie zgłosił, choć można zdobyć praktyczne umiejętności, np. pilotażu lotniczego" - zauważa prof. Turski. Sekretarz Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego prof. Dariusz Rott mówi wprost: "W czasie niżu demograficznego uczelnie walczą o byt".