Tusk odniósł się w ten sposób do sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej", według którego 63 procent badanych mieszkańców Sopotu sprzeciwia się odwołaniu Karnowskiego ze stanowiska. Usunięcia prezydenta z urzędu chce 20 procent mieszkańców miasta, 17 procent nie ma zdania w tej sprawie. Referendum w sprawie odwołania Karnowskiego odbędzie się w niedzielę. Pomysł, aby to mieszkańcy kurortu zdecydowali o przyszłości prezydenta Sopotu zgłosił on sam na początku lutego. Po tej deklaracji zebrała się społeczna grupa inicjatywna, która zebrała wymagane podpisy z poparciem dla wniosku o referendum. - Ktoś, kto stoi przed oskarżeniami nie powinien być prezydentem. Zdania nie zmieniam, ale rozumiem sopocian. Nawet u mnie w rodzinie, ci którzy pójdą głosować w referendum, mają inny pogląd niż ja, bo każdy, kto mieszkał w Sopocie wie, że Sopot ma czy miał dobrego gospodarza - powiedział w piątek dziennikarzom Tusk. Przyznał, że czuje "przykry konflikt" między zasadami, co do których jest przekonany, że muszą być respektowane, a "życiem sopocian". - Ale dobrze, że referendum o tym rozstrzygnie, a nie wola tego, czy innego urzędnika - zaznaczył. Na początku tego roku prokuratura postawiła Karnowskiemu osiem zarzutów. Jeden z nich mówił o tym, że prezydent Sopotu zażądał od trójmiejskiego biznesmena Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Lokale miały być zapłatą dla prezydenta za pomoc w uzyskaniu w sopockim urzędzie zgody na rozbudowę strychu w jednej z kamienic w tym mieście. Prokuratura postawiła też Karnowskiemu pięć zarzutów związanych z przyjęciem korzyści majątkowych od miejscowego dilera samochodowego, który miał sprzedać prezydentowi Sopotu trzy auta po zaniżonych cenach, naprawiać je za darmo oraz wykonać bezpłatnie prace remontowe w domu prezydenta. Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D. Oprócz przyjmowania łapówek śledczy zarzucają Karnowskiemu, że w 2007 roku przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy. Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.