Do sprzeczki doszło w barze w Giełdonie tydzień temu w weekend. Dwóch kolegów z pracy przyszło na piwo. Mężczyźni pokłócili się. Najprawdopodobniej poszło o awans w pracy. Obaj wyszli na zewnątrz. Butelką w szyję Finał sprzeczki miał miejsce przed barem. Jeden z mężczyzn chwycił stłuczoną butelkę i dźgnął drugiego w szyję. Poszkodowany padł na ziemię. - Widziałem tylko jak leży we krwi na asfalcie. Ten drugi wtedy stał nad nim - mówi nam mężczyzna, który wezwał do poszkodowanego pogotowie. Mężczyzna został przewieziony do chojnickiego szpitala. Lekarze walczyli o jego życie. Stan mężczyzny był ciężki. Na szczęście udało się uratować poszkodowanego. Zmieniał wersję Jak udało nam się dowiedzieć, sprawca kilka razy zmieniał swoją wersję tego zdarzenia. Mówił, że poszkodowany przewrócił się na rowerze albo że się zadrapał. Prokuratura nie uwierzyła w żadną z tych historii. - Prowadzimy śledztwo w sprawie o spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała i spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu - mówi "Czasowi Chojnic" prokurator rejonowy Mieczysław Brunke. - Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że jeden z mężczyzn uderzył zbitą butelką w szyję swojego współpracownika. To spowodowało silne krwawienie - dodaje Brunke. Prokuratura zastosowała wobec domniemanego sprawcy zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe w wysokości 1500 złotych. Michał Rytlewski