- Wszystkie przypadki łączy przyczyna pożaru - podpalenie - twierdzą zgodnie strażacy i policja. Tym razem wagon Szybkiej Kolei Podmiejskiej zapalił się podczas jazdy na trasie z Wejherowa do Gdańska, na wysokości Gdyni. Palił się jeden z przedziałów służbowych. Płomienie zobaczyła obsługa pociągu. Kolejarze najpierw sami próbowali zgasić ogień, po kilku minutach musieli jednak wezwać na miejsce strażaków. Do pierwszego podpalenia doszło w Trójmieście 15 listopada. Pożar wybuchł na tej samej stacji, na której zauważyli go dzisiaj kolejarze. Podobnie było cztery dni później. Wtedy w kolejce przebywało około setki pasażerów. Na szczęście żaden z nich nie ucierpiał. Zdaniem Tadeusza Kuchcińskiego, zastępcy komendanta miejskiego straży pożarnej w Gdyni, "to było złośliwe podpalenie". - Ktoś musiał wylać łatwopalną ciecz - wyjaśnia Kuchciński. Straty wyceniono wtedy na 150 tys. zł. Straty dokonane przez dzisiejszy pożar szacuje jeszcze specjalna komisja PKP. Miesięcznie, trójmiejska firma "Szybka Kolej Miejska", wydaje ok. 60 tys. zł na pokrycie szkód wyrządzonych przez wandali. Największe utrapienie dla kolejarzy to: wybijanie szyb, malowanie wagonów graffiti oraz wyrzucanie przez okna gaśnic i śmietników. Teraz SKM ma jeszcze jeden powód do zmartwień - podpalenia. Maciek Cnota