- Przez całą swoją służbę nie widziałem tak bardzo spalonych zwłok - mówi komendant czerskiej straży pożarnej Andrzej Kuchenbecker. - Ten cały budynek mógłby się spalić, byle nie zginął człowiek - mówi właściciel spalonego obiektu w Sienicy w gminie Czersk (woj. pomorskie). - Jeszcze o ósmej wieczorem kontynuowali swoją pracę. Później chcieli sobie upiec na ogniu kiełbaski, a tu taka tragedia - mówi mieszkaniec Sienicy, właściciel spalonego budynku. Pożar wybuchł w jednym z pomieszczeń, w którym spał jeden z pracowników. Próbował... Młody mężczyzna poszedł spać po dziewiątej wieczorem. Wcześniej, wraz z trzema innymi pracownikami, pił alkohol. Właściciel budynku twierdzi, że żadnej libacji nie było. - Młodzi ludzie pili jak każdy w sobotę. Siedzieli sobie przy piwku, nic szczególnego - dodaje komendant czerskiej straży Andrzej Kuchenbecker. Najprawdopodobniej, przed snem 25-latek zapalił jeszcze papierosa. To właśnie od żaru niedopałka mogła zająć się kanapa, na której spał. Pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie. Właściciel pokazywał dziennikarzowi na pogorzelisku miejsce, gdzie spała ofiara. Łóżko stało pod ścianą. Jednak zwłoki mężczyzny znaleziono w drugiej części pomieszczenia. Najprawdopodobniej 25-latek próbował o własnych siłach wydostać się z płomieni. Bez szans na ratunek Na miejscu zdarzenia jako pierwsi zjawili się strażacy z Krzyża. Później dojechały kolejne jednostki. Ratownicy nie mieli praktycznie żadnych szans na uratowanie mężczyzny. - Już w zgłoszeniu była mowa o tym, że w palącym się pomieszczeniu jest człowiek. Żona właściciela wskazywała, gdzie może się on znajdować - relacjonuje Andrzej Kuchenbecker. Strażacy gasili pomieszczenia metr po metrze. - Wszystko z sufitu spadało na nas. Palące się kawałki pianki, płyt gipsowych. Wiedziałem, że jedynie cud może uratować temu mężczyźnie życie. Mieliśmy nadzieję, że może zawinął się w jakieś koce i jest gdzieś w środku... żywy - dodaje komendant czerskiej straży. Krzyki w lesie Nagle podczas akcji gaśniczej ktoś usłyszał w lesie krzyki. Pojawiła się nadzieja, że może to być poszukiwany 25-letni mężczyzna. Kilku strażaków i gospodarze posesji rzucili się do poszukiwań. Okazało się, że to jeden z trójki pozostałych remontujących budynek mężczyzn. Był w szoku. Ciało ofiary znaleziono dopiero po ugaszeniu pożaru. W gruzowisku. Prokuratura zbada przyczyny tragedii Na miejsce tragedii przyjechał prokurator. Na pewno zostanie także powołany biegły, który ustali przyczyny pożaru. - Wszczęliśmy już śledztwo w sprawie spowodowania pożaru i zgonu mężczyzny - mówi zastępca prokuratora rejonowego Mirosław Orłowski. Młody mężczyzna pochodził spod Stargardu Szczecińskiego. - To był mój człowiek. Od tej tragedii w ogóle nie spałem. Nie mogę zmrużyć oka - wyznaje właściciel posesji. Michał Rytlewski