Ratownicy nie mieli szans na ocalenie mężczyźnie życia. Komendant czerskiej straży pojechał po księdza, a ten udzielił ostatniego namaszczenia. Poniedziałek, godzina piąta po południu. Na Kościuszki w Czersku trwają prace ziemne przy remoncie berlinki. Pracownicy chojnickiej firmy Ekomel układają sześciometrowe rury. Operator koparki dopycha łyżką jedną po drugiej. Uderzenie w głowę W głębokim na 3,6 metra dole jest pracownik. 58-letni mężczyzna zostaje uderzony łyżką koparki w bok głowy i ramię. Ciężki element maszyny przygniata go do twardej, glinianej ściany dołu. Na miejscu pojawiają się służby ratunkowe. Ratownicy podejmują próbę reanimacji mężczyzny, bo zauważają znikome funkcje życiowe. Po chwili okazuje się jednak, że nie ma szans na uratowanie mieszkańca Rudzin. Przywieźli księdza Komendant czerskiej straży Andrzej Kuchenbecker wsiada do strażackiego samochodu i jedzie na plebanię. Przywozi wikarego, który namaszcza poszkodowanego. Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci wszczęła chojnicka prokuratura. Jak mówi prokurator rejonowy Mieczysław Brunke, śledczy będą też badali sprawę pod kątem organizacji, bezpieczeństwa i higieny pracy. Sprawą zajęła się też słupska Państwowa Inspekcja Pracy. Jak powiedział nam kierownik oddziału PIP w Słupsku Ryszard Ossowski, to pierwszy w tym roku wypadek śmiertelny na budowie w regionie. Był nadzór Prezes firmy Ekomel z Chojnic Zdzisław Synoradzki zapewnia, że prace w Czersku były odpowiednio nadzorowane. - Tam na miejscu jest cały czas nasz pracownik, który nadzoruje prace. W momencie wypadku też był na budowie - mówi. Zdzisław Synoradzki dodaje, że na razie nie wie, co było przyczyną wypadku. Dorabiał Mieszkaniec Rudzin pracę w Ekomelu rozpoczął na początku kwietnia. Właśnie przy remoncie drogi krajowej 22 w Czersku. Wcześniej kilkakrotnie był już zatrudniany w Ekomelu na czas nieokreślony. tekst Michał Rytlewski, fot. Daniel Frymark