- Spoczywa na nas, żyjących, obowiązek dbania o narodowe dziedzictwo - powiedział ks. prałat Jan Żołnierkiewicz podczas kazania w intencji Sybiraków. Pamiątkowa tablica znalazła miejsce na przykościelnym murze kościoła św. Jerzego w Malborku. Mszę w intencji Sybiraków, którzy przeżyli okrutny los deportacji, a także za spokój dusz tych, którzy ze zsyłki nie wrócili, odprawił ks. prałat Jan Żołnierkiewicz. - Spróbujmy wejść w tajemnicę udręki naszych braci i sióstr, w sytuację gnanych, pędzonych do wagonów. Wczuwając się w to...to jest straszna rzecz - powiedział prałat. - Na pewno w tych ludziach powstało pytanie, pretensja "Gdzie jesteś Boże?" To pytanie zadawali sobie ludzie zsyłani przez radzieckiego oprawcę. 17 września 1939 roku, to dzień, w którym wydarzenia wojenne przybrały nieoczekiwany zwrot. Nikt nie spodziewał się ataku zza wschodniej granicy, a tego dnia zaczęły się natychmiastowe wywózki do łagrów. - Gdzie jesteś Boże? - swój żal mógł wtedy wykrzyczeć niejeden, świadomy, że strzał w tył głowy może zakończyć jego życie - mówił ks. Jan Żołnierkiewicz. - Pełne rozpaczy pytania o Boga, gdy zło przybierało na sile, są wyzwaniem dla naszej wiary. Tymczasem Bóg przychodzi do tych, którzy doświadczają krzywdy i bólu. Sybiracy byli jak nikt inny zjednoczeni z Chrystusem, co potwierdzają listy i pozostawione zapiski. Nie można nie upamiętnić tych wszystkich, którzy wrócili, choć pewnie woleliby zapomnieć o pobycie w strasznej ziemi, dlatego gratuluję pomysłodawcy tablicy. Spoczywa na nas obowiązek dbania o narodowe dziedzictwo - powiedział na zakończenie ks. prałat. Po uroczystości poświęcenia i odsłonięcia pamiątkowej tablicy głos zabrała Eugenia Sadowska. - Dwa miliony Polaków zesłano na Sybir, a tylko 300 tys. wróciło do kraju. Malaria, tyfus, głód i katorżnicza praca zabiły dzieciom rodziców, a rodzicom ich dzieci. W tym czasie, na Syberii było aż 68 domów dziecka! Tylko ten, kto przeżył zsyłkę i gorycz straconych lat, ten potrafi zrozumieć, co przeżyliśmy - powiedziała. Zatrważająca jest niewiedza współczesnych o wydarzeniach, które zaczęły się właśnie 17 września 1939 roku. Przykładem może być opowieść, jakże smutna, którą podzielił się jeden z Sybiraków. Na swej drodze spotkał w ubiegłym roku sympatycznego ojca, ok. 30-latka z małą córeczką. Uczestniczyli oboje w obchodach Dnia Sybiraka. Dziecko, wysłuchawszy opowieści o deportacjach w głąb Związku Radzieckiego, zapytało ojca - "tatusiu dlaczego oni tam byli?". Rodzic z poważną miną odparł, że tak jak dziś ludzie jeżdżą w poszukiwaniu pracy i lepszego zarobku, tak wtedy też było. Polacy wówczas jeździli "za chlebem" w głąb Rosji... IKO