Tablica, ufundowana przez władze Gdańska, zawiśnie przy Pomniku Poległych Stoczniowców. O to, aby uhonorować w ten sposób braci Kowalczyków zabiegali b. działacze Solidarności - nieżyjąca już Anna Walentynowicz oraz Andrzej Gwiazda. Jerzy i Ryszard Kowalczykowie w nocy z 5 na 6 października 1971 r. wysadzili w powietrze aulę WSP w Opolu, gdzie miała się odbyć uroczysta akademia dla funkcjonariuszy milicji i Służby Bezpieczeństwa, którzy odznaczyli się przy pacyfikowaniu robotniczego zrywu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. - Bracia Kowalczykowie uratowali nasz honor, gdy siepacze z Gdańska i Gdyni próbowali tchórzliwie zrobić sobie fetę w odległym Opolu. Całe społeczeństwo było w tym czasie bezradne. Najwyższy czas im za to podziękować. Dług wobec braci ma nie tylko Gdańsk, ale cała Polska - powiedział Andrzej Gwiazda. Zdaniem Gwiazdy, czyn braci Kowalczyków miał także znaczenie 10 lat później podczas strajków w Stoczni Gdańskiej. - Mogliśmy bowiem zasiąść do stołu rozmów ze spadkobiercami decyzji o masakrze grudniowej z podniesioną głową i bez nienawiści - dodał. Po odsłonięciu tablicy w sali BHP Stoczni Gdańskiej zaplanowano prelekcje poświęcone tematyce Grudnia'70 i akcji braci Kowalczyków. Wykłady poprowadzą historycy Instytutu Pamięci Narodowej: Stanisław Flis (Gdańsk) i Grzegorz Waligóra (Wrocław). Urodzony w 1937 r. Ryszard Kowalczyk był pracownikiem naukowym opolskiej WSP, jego młodszy o pięć lat brat Jerzy był zatrudniony jako pracownik techniczny tej uczelni. W wyniku eksplozji bomby w uczelnianej auli nikt nie odniósł obrażeń, jednak władze PRL oskarżyły Kowalczyków o terroryzm. Za wysadzenie auli Jerzy został skazany przez komunistyczny sąd na karę śmierci, zamienioną potem na karę więzienia, a jego brat Ryszard na 25 lat więzienia. O łaskę dla nich apelowali m.in. Wisława Szymborska, Jacek Kuroń, Stanisław Lem i Daniel Olbrychski. Ostatecznie Ryszarda zwolniono z więzienia w 1983, a Jerzego w 1985 roku.