Na sześć lat więzienia Studenta pobiło wcześniej trzech napastników. W trakcie toczącego się od końca czerwca procesu oskarżony nie przyznał się do winy. Podczas przesłuchań w prokuraturze Jerzy P. wyjaśniał m.in., że widział leżące na jezdni ciało, ale je ominął. O postawieniu mężczyźnie zarzutu spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, za grozi do 12 lat więzienia, przesądziły mikroskopijne ślady krwi studenta znalezione na aucie. W uzasadnieniu wyroku sędzia Radomir Boguszewski podkreślił, że o bezspornej winie taksówkarza świadczą m.in. wspomniane dowody krwi, ale także zeznania świadków. Zdaniem sądu, przestępstwo Jerzego P. było jednak nieumyślne. - Tuż przed wypadkiem drogowym pokrzywdzony został dotkliwie pobity " Zgromadzony materiał dowodowy nie dawał podstaw do tego, by przyjąć, że oskarżony celowo najechał na pokrzywdzonego" - wyjaśnił sędzia Boguszewski. Wyrok nie jest prawomocny. Odwołanie od niego zapowiedziała już rodzina ofiary. Do tragedii doszło nad ranem 19 października 2006 r. w pobliżu sopockiego Grand Hotelu. 21-letni Bartosz S., student Uniwersytetu Gdańskiego, wracał wraz z kilkoma kolegami z zabawy w jednym z klubów. Zostali zaczepieni przez grupę mężczyzn. Doszło do szarpaniny. Student wraz z przyjaciółmi zaczął uciekać. Został schwytany przez trzech napastników, którzy zaczęli go bić i kopać. Pobitego, leżącego 21-latka przejechała taksówka, kierowana przez Jerzego P. Sekcja zwłok wykazała jednoznacznie, że przyczyną śmierci studenta były obrażenia spowodowane przez potrącenie autem. W kwietniu 2007 r. Sąd Rejonowy w Sopocie skazał za pobicie studenta dwóch 19-latków: Łukasza B. i Sebastiana M. oraz 21- letniego Łukasza M. Dostali oni kary po dwa i pół roku więzienia. W czwartek zeznawali przed sądem jako świadkowie. Zgodnie mówili, że nie pamiętają dokładnie, jaki pojazd potrącił studenta. W związku z tragedią Bartosza S. w październiku 2006 r. ulicami Sopotu przeszedł marsz protestacyjny pod hasłem "Otwórz oczy", z udziałem około tysiąca osób.