Utrzymujący się z renty i sprzedaży widokówek niemieckim turystom bracia Paul znani są w Słupsku z manifestowania swojej niechęci do urzędującego od dwóch kadencji prezydenta Macieja Kobylińskiego. Ich zdaniem, związany z lewicą włodarz prześladuje ich i gnębi. Na uroczystość odsłonięcia obelisku mężczyźni przyszli z biało- czerwoną chorągiewką i kartonem, na którym widniał napis: "Precz z komuną. Hańba! Prezydent z PZPR Kobyliński składa kwiaty". Choć policjanci i strażnicy miejscy usiłowali nie dopuścić braci do udziału w uroczystości, udało im się jednak stanąć za obeliskiem odsłanianym przez prezydenta Kobylińskiego i przewodniczącego rady miejskiej Zbigniewa Konwińskiego. W czasie, gdy ksiądz zaczął święcić obelisk uczestniczący w uroczystości wiceprezydent Słupska Andrzej Kaczmarczyk wyrwał braciom karton. Gdy Paulowie chcieli go odzyskać, doszło między nimi a wiceprezydentem do krótkiej szarpaniny, po której braci zatrzymali policjanci. Kaczmarczyk tłumaczył potem dziennikarzom, że zabrał braciom karton, bo uznał, że taka manifestacja kłóci się z powagą uroczystości. - Każdy ma prawo do wyrażania swoich przekonań, ja w ten sposób wyraziłem swoje przekonanie wobec kartonu. (...) Myślę, że wyrwanie kartonu nie zdegradowało bardziej tej uroczystości - uzasadnił swoje zachowanie.