Na tę nietypową imprezę w okolicy ul. Jagiellońskiej przybyli nie tylko członkowie grupy motocyklowej Moto Team Tczew i ich sympatycy. Przyszło wielu tczewian, których zwabił ryk motorów i... koncert grupy "Black Flowers" na dachu domu. Imprezę zorganizowano z okazji otwarcia nowego warsztatu motocyklowego zwanego też "laboratorium motocyklowym". Rock na trzecim piętrze Głównym organizatorem i prowadzącym to zdarzenie był Grzegorz Gockowski, który sam o sobie mówi, że jest "znanym kreatorem mody, tancerzem, mechanikiem, cukiernikiem, gawędziarzem, po prostu człowiekiem renesansu urodzonym trochę później, a do tego nieocenionym przyjacielem". - Dzisiaj oprócz koncertu, popisów na motocyklach szukamy punktu "G" - mówił Grzegorz Gockowski.- Będzie odjazdowo i rock and rollowo. Tym tajemniczym punktem "G" był dom przy ul. Jagiellońskiej. Impreza zaczęła się o godz. 18, a blisko godzinę trwał transport przy pomocy podnośnika sprzętu nagłaśniającego i instrumentów na dach domu. To drugi tego typu koncert w Tczewie. Poprzedni miał miejsce w latach 90. XX wieku przy ul. Słowackiego, na dachu nie istniejącego już baru. Zorganizowano go na cześć Johna Lennona z zespołu The Beatles. Tym razem zagrał zespół "Black Flowers". W 5-osobowym składzie dał blisko dwugodzinny koncert. Zagrali m.in. utwory Breakoutu i Dżemu. Nie zabrakło też takich standardów jak "Simple man" Lynnyrd Skynnyrd czy "Black night" Deep Purple. - Razem gramy od pół roku - informował Zbigniew Sylwestrowicz, perkusista zespołu. - Szlifujemy repertuar i koncertujemy. Pomysł zagrania na dachu od razu mi się spodobał. Tym bardziej, że to wcale nie jest nisko. Wygląda raczej na trzecie piętro. Protest przeciw tandecie Przez imprezę przewinęło się w sumie ok. 150 motocyklistów na swych wspaniałych maszynach. Jedni odjeżdżali, drudzy docierali. Non stop stało ok. 60 maszyn. Motocykliści dali pokaz palenia gumy, z opon tylnych kół. Każdy z widzów mógł dokładnie obejrzeć maszyny. Dokonano zniszczenia taniego motocykla "Made in China", czyli tandety. Jako że było głośno, na imprezę przyjechała policja, potem straż miejska. - Rozumiem, że wielu młodych ludzi nie stać na drogie motocykle - przekonywał Grzegorz Gockowski. - Jednak tym happeningiem zaprotestowaliśmy przeciwko zalewowi tandety na rynku. Tych motorów po prostu nie da się naprawić. I takich w moim warsztacie na pewno nie będę naprawiał. Dzisiaj do pokazu użyto używanych opon. Nowa kosztuje nawet do 800 zł. Bezpieczna impreza Wbrew pozorom ten fragment ul. Jagiellońskiej był w tę sobotę jedną z najbezpieczniejszych ulic w Tczewie. Motocykliści jeździli z bezpieczną prędkością, podczas palenia gumy czy destrukcji motoru taniej produkcji miejsce zabezpieczono taśmami. Nad wszystkim czuwały urodziwe "pielęgniarki". - Dla wszystkich przygotowaliśmy 60 kg kiełbasy z grilla - dodał G. Gockowski. - Takiej, że nóż się w kieszeni otwiera. Za rok będzie z dodatkiem spalonej gumy - żartował organizator imprezy. - Pokazaliśmy, że przy pomocy przyjaciół i za niewielkie środki finansowe, bez wsparcia z zewnątrz, można zrobić imprezę nie tylko dla naszego środowiska. Jest ono znane z charytatywne udziału w rozmaitych imprezach. Popisy Moto Team Tczew można było oglądać podczas Dni Ziemi Tczewskiej, swego czasu na imprezie w II LO w Tczewie Mikołaje wjechali do sali gimnastycznej... motorami. Byli też np. na festynie w Lichnowach. Moto Team o sobie Tczewska grupa motocyklowa Moto Team Tczew powstała ok. 2001 r., kiedy to kilku przyjaciół trenując triki motocyklowe nagrało film pod tą właśnie nazwą. Jakiś czas później powstała strona internetowa: www.motocykle.tczew.pl i tak się zaczęło. Motocykli z dnia na dzień zaczęło przybywać, a ich kierowcy jeździli razem na zloty i wycieczki, trenowali triki i godzinami debatowali w zaprzyjaźnionym salonie motocyklowym. Wtedy jeszcze była garstka motocyklistów jeżdżących na "japończykach", dziś jest ich ponad 50, co jak na miasto liczące 60 tys. mieszkańców jest wynikiem całkiem niezłym. - Nie jesteśmy klubem motocyklowym, tylko grupą ludzi mających "klapsa" na punkcie motocykli - mówią jej członkowie. - Jedni z nas jeżdżą na supersportowych maszynach, inni na chopperach, jeszcze inni na enduro. Rodzaj motocykla nie ma większego znaczenia, najważniejsza jest jazzzzzdaaaaaa! Autor: Janusz Cześnik