U siebie trudno im było założyć taką działalność z powodu rygorystycznych przepisów chroniących środowisko. Jednak na założenie ferm w Polsce uzyskali od duńskiego rządowego funduszu wielomilionowe kredyty. Pod jednym jednak warunkiem - duńczycy mieli wybudować zakryte zbiorniki na płynne odchody świńskie. Według ekologów, ten warunek nie został spełniony. Okoliczni mieszkańcy narzekają, że gnojowica z fermy w Przechlewie spływa z pól do ujęć wody pitnej i podtruwa ich. Według dziennikarzy duńskich, w świńska aferę zamieszani są wysocy tamtejsi funkcjonariusze. Wśród nich jest była minister rolnictwa i była wiceminister edukacji.