Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Grupy Energia Beata Ostrowska, udział w strajku wzięło 27 proc. z 12,5 tys. pracowników Grupy, a protest objął 10 z 46 spółek holdingu, zaś w spółce odpowiedzialnej za obsługę klienta protestowało niespełna 10 procent pracowników. Przedstawiciel Solidarności Roman Rutkowski z komitetu protestacyjnego powiedział natomiast, że w strajku uczestniczyło ok. 75-80 proc. załogi. W czasie strajku pracownicy nie wykonywali m.in. bieżących prac związanych z obsługą klienta i planowych remontów. Ostrowska zapewniła, że akcja protestacyjna w Grupie Energa przebiegła spokojnie i bez zakłóceń: energia była dostarczana, awarie usuwane, a klienci obsługiwani. Na czas strajku firma uruchomiła 45 dodatkowych punktów obsługi. Związki zawodowe są w sporze zbiorowym z kierownictwem Grupy Energa od prawie roku. Jego przedmiotem jest 10 postulatów związkowców dotyczących m.in. podwyżki pensji w wysokości 10 proc., uzgadniania przez zarząd z pracownikami planów restrukturyzacji spółki oraz uznania praw pracowniczych zawartych w umowie społecznej. - Władze Grupy Energa są zwolennikami kontynuacji rozmów. Nadal oczekują na propozycje zakończenia sporu i wyrażają gotowość spotkania w pierwszym możliwym terminie - poinformowała rzeczniczka firmy. Rutkowski wyjaśnił, że we wtorek na spotkaniu związków zawodowych ma zapaść decyzja o formie zaostrzenia strajku. Niewykluczone, że strajk, do którego dojdzie prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, będzie wydłużony do 16 lub 24 godzin. W skład Grupy Energa S.A. wchodzi 45 spółek zatrudniających 12,5 tys. osób. Firmy koncentrują swoją działalność na wytwarzaniu, dystrybucji i obrocie energią elektryczną, a także na obsłudze jej odbiorców. Energa dostarcza prąd do 7,3 mln odbiorców na północy i w centrum kraju. Ma ok. 16-proc. udział w rynku sprzedaży. W Grupie działa pięć związków zawodowych zrzeszających ponad połowę zatrudnionych.