Dyrektor PCT, Mirosław Domosławski, został odwołany z zajmowanego stanowiska w efekcie negatywnych wyników kontroli przeprowadzonej w placówce przez CBA. Wystąpienie pokontrolne CBA dotarło we wtorek do pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego i tego samego dnia - na zwołanym w trybie nagłym posiedzeniu - zarząd województwa zdecydował o natychmiastowym odwołaniu dyrektora. CBA wskazywało w wystąpieniu pokontrolnym na nieprawidłowości w przetargach przeprowadzanych przez szpital w latach 2006-2008. Zarówno rzecznik prasowy Biura, jak i służby prasowe Urzędu Marszałkowskiego odmówili informacji na temat szczegółów dotyczących nieprawidłowości. W środę rzecznik CBA poinformował, że o wynikach kontroli Biuro zawiadomiło prokuraturę. Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, gdzie - jak poinformował szef tej placówki Witold Niesiołowski - trwają w tej chwili czynności sprawdzające. - Mamy na nie 30 dni, w tym czasie zdecydujemy, co dalej ze sprawą, czy np. zostanie wszczęte śledztwo - powiedział Niesiołowski. Prokurator dodał, że śledczy badają dostarczony przez CBA bardzo obszerny, kilkunastotomowy materiał. Zdaniem Niesiołowskiego, po wstępnym przejrzeniu dokumentów, w grę może wchodzić m.in. złożenie przez dyrektora szpitala i innych pracowników placówki fałszywych oświadczeń (grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności) oraz poświadczenie nieprawdy polegające m.in. na tym, że członkowie komisji przetargowych podpisywali się pod protokołami, mimo że nie brali udziału w posiedzeniach. Za ten drugi czyn grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Na zwołanej w środę konferencji prasowej odwołany dyrektor szpitala sam ujawnił więcej szczegółów dotyczących stawianych mu zarzutów. Stwierdził m.in., że brał udział w przetargach, do których przystępowała (i wygrywała je) firma prowadzona przez jego znajomych. Przed rozpoczęciem wspomnianych przetargów dyrektor podpisywał oświadczenia mówiące, iż nie ma żadnych związków z podmiotami biorącymi udział w postępowaniu. Dyrektor przyznał, że dla "pełnej transparentności" powinien odstąpić od udziału we wspomnianych postępowaniach. Przyznał też, że prawdziwy jest inny zarzut CBA mówiący o tym, że jeden z przetargów wygrała firma, w której pracowała osoba zatrudniona jako księgowa w szpitalu. Jednak - zdaniem Domosławskiego - większość uchybień, na jakie natrafili funkcjonariusze CBA, została wykryta już wcześniej - w czasie innych kontroli przeprowadzanych przez NIK oraz sam Urząd Marszałkowski. - W lutym 2007 roku zostałem za nie ukarany naganą dyscyplinarną - stwierdził dyrektor. Na swoją obronę Domosławski przytoczył też fakt, że CBA w czasie kontroli zbadało 428 przetargów przeprowadzonych w ciągu dwóch lat i opiewających na 250 mln zł, a nieprawidłowości stwierdzono tylko w kilku postępowaniach. Argumentował też, że w ciągu pięciu lat kierowania przez niego placówką, szpital - który zajmował czwarte miejsce w kraju pod względem zadłużenia - "wyszedł na prostą". Dyrektora szpitala wzięli w obronę pracownicy placówki. W środę po południu w holu głównym szpitala zebrało się około stu lekarzy i pielęgniarek. Odczytany został list protestacyjny, w którym pracownicy domagali się przywrócenia dyrektora. Protest dotyczył też samego trybu odwołania Domosławskiego - nagle, tuż przed świętami i bez możliwości obrony z jego strony. W środę po południu na frontowej ścianie szpitala zawisł kilkumetrowy transparent z napisem "Kozłowski (Jan Kozłowski jest marszałkiem województwa pomorskiego) oddaj nam dyrektora".