W kwietniu tego roku mężczyźnie postawiono zarzut "nieumyślnego spowodowania pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach". Marek M. odpowie więc za nieuwagę i niezachowanie należytej ostrożności. Jak ustalono w trakcie śledztwa podczas remontu używał szlifierki zasilanej przez "niefabrycznie reperowany przewód". Kiedy feralnego dnia opuścił wraz z drugim robotnikiem kościół, nie odłączył wcześniej sprzętu od prądu. Specjaliści m.in ze Szkoły Głównej Pożarniczej stwierdzili, że właśnie wtedy nastąpiło zwarcie, które było główną przyczyną powstania ognia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Prokuratura badała też wątek naruszenia przepisów prawa budowlanego przez ówczesnego przeora kościoła. Mimo, że prace remontowe prowadzone były bez wymaganego zezwolenia uznano, że ksiądz nie dopuścił się przestępstwa i umorzono tą część śledztwa. Pożar kościoła św. Katarzyny wybuchł 22 maja 2006 roku. Spłonął i zawalił dach nad nawą główną świątyni, uszkodzony został również hełm wieży. Odbudowa i odnowienie kościoła pochłonie około 25 milionów złotych. Jak na razie zebrano prawie jedną piątą tej kwoty. Od sześciu miesięcy kościół można ponownie zwiedzać. js