Strażakom nie udało się uratować świątyni. Ocalały jedynie mury. - Doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w szczycie dachu, a więc w miejscu właściwie niedostępnym dla nikogo - mówił proboszcz kościoła, ks. Marek Wera. Ogień gasiło 17 jednostek straży pożarnej. W czasie pożaru w budynku nikt nie przebywał. Straty sięgają 500 tys. złotych.