W I turze wyborów 21 listopada Jacek Karnowski (Samorządność Sopot, popierany przez PO) zdobył 42,5 proc., natomiast Wojciech Fułek (Kocham Sopot) - 42,39 proc. głosów. Rywali do fotela prezydenta Sopotu dzieli zaledwie 20 głosów: Karnowski otrzymał ich 7722, a Fułek - 7702. Kandydat SLD Tomasz Bojar-Fijałkowski uzyskał czwarty wynik - 1,93 proc. (350 głosów). We wspólnym oświadczeniu szefowie miejskiego sztabu wyborczego SLD w Sopocie i wojewódzkiego w Gdańsku, zaapelowali w czwartek do wyborców lewicy, aby dokonując wyboru prezydenta Sopotu "kierowali się własną oceną dotychczasowego sposobu kierowania Sopotem, a nie narzuconym punktem widzenia zaproszonych +autorytetów+" - jak podkreślono "z których poglądami trudno się zgodzić". "Wierzymy, że przy wyborze prezydenta Sopotu, wszyscy wyborcy kierować się będą moralnością rodzinnego domu, własnym rozsądkiem, a nadto wypływającą z niego mądrością i poczuciem odpowiedzialności za swoje miasto" - podkreślono w stanowisku podpisanym przez przewodniczącego miejskiego sztabu wyborczego SLD w Sopocie Pawła Wojnowskiego oraz wojewódzkiego sztabu w Gdańsku Mariusza Falkowskiego. "Niedzielne wybory w Sopocie nie są dla lewicy i jej sympatyków łatwe. Startują bowiem politycy o wspólnym rodowodzie i doświadczeniu. Mamy do wyboru jedynie opcję wyraźnie prawicową i nie do końca sprecyzowaną orientację skazaną na współpracę z PiS" - napisał z kolei w czwartek w oświadczeniu Bojar-Fijałkowski, prosząc swoich wyborców o oddanie głosów na Karnowskiego. Jak podkreślił Bojar-Fijałkowski z powodów "pryncypialnych" nie może zgodzić się na "choćby ewentualny udział przedstawicieli PiS we władzach Sopotu". Dodał, że także krytykował Jacka Karnowskiego za jego styl zarządzania miastem. - Doceniam jednak jego przemianę, zarówno jako człowieka, jak i polityka - nadmienił. - Tomasz Bojar-Fijałkowski jest dziś osobą prywatną - i taki również charakter ma jego stanowisko. Jego kampania już się skończyła - powiedział Falkowski.