Według szefa Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska, która zleciła remont, to zapach pochodzący z materiałów służących do izolacji ścian i fundamentów. Środki były stosowane na zewnątrz budynku. - Błąd i pech polegał na tym, że równolegle była awaria w szkole i wykonywano wewnętrzną przebudowę kanalizacji deszczowej. Przypadkowo zostały otwarte okna po stronie, gdzie kładziono izolację. A powinno się dwa dni poczekać. Niestety, zapach został wchłonięty do budynku - tłumaczy Włodzimierz Bartosiewicz, dyrektor naczelny DRMG. Innego zdania są władze szkoły. Dyrektor placówki Elżbieta Piszczek jest przekonana, że okien nie otwierano. - Okna były otwierane dopiero wtedy, gdy w szkole pojawił się zapach. Wietrzyliśmy zresztą od drugiej strony budynku, nie tam, gdzie były prowadzone prace. Możliwe natomiast, że okna po tamtej stronie były po prostu nieszczelne - tłumaczy. Dodaje, że nieprzyjemnego zapachu mimo prób nie sposób się pozbyć. Utrzymuje się on w dolnych częściach budynku. Wykonawca prac ma dziś przedstawić atesty użytych środków. Urzędnicy chcą sprawdzić, czy stosowano je zgodnie z zaleceniami. Na miejscu pracować mają dziś także inspektorzy sanepidu. Najprawdopodobniej nie będą jednak pobierać substancji do badań. Bo nie ma takiej potrzeby. Podobnego zdania jest Bartosiewicz. - W mojej ocenie zapach nie stanowi żadnego zagrożenia, po za tym, że śmierdzi... - mówi. Problem w tym, że uczniowie skarżyli się jednak na pewne dolegliwości. Czy chcieli tylko skrócić sobie rok szkolny? To wydaje się mało prawdopodobne. Jak powiedziała dyrektor szkoły wszystkie oceny i tak zostały już wystawione. Rozdanie świadectw zaplanowano na przyszły piątek.