Rzecznik słupskiej prokuratury okręgowej Jacek Korycki powiedział w poniedziałek, że śledztwo wszczęto z artykułu dotyczącego następstw wypadku komunikacyjnego, którego skutkiem jest śmierć innych osób. Kodeks karny przewiduje za spowodowanie takiego wypadku do ośmiu lat więzienia. - Śledztwo prowadzi prokuratura rejonowa. Jest to osobiste postępowanie prokuratora - wyjaśnił Korycki. Rzecznik dodał, że postępowanie jest we wstępnej fazie i nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów. Nie wykluczył też, że postępowanie dotyczące wypadku z uwagi na udział w nim policjantów ze Słupska zostanie przekazane innej prokuraturze. Decyzja w tej sprawie najwcześniej może zapaść we wtorek. Okoliczności wypadku bada też policja. Zastępujący rzecznika słupskiej komendy policji Wojciech Bugiel poinformował, że zajmuje się tym zespół dyscyplinarny i wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Do wypadku doszło w sobotę późnym wieczorem na ulicy Szczecińskiej w Słupsku. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że jadący na sygnale policyjny fiat ducato na jednym ze skrzyżowań z dużą siłą uderzył w taksówkę. 62-letni taksówkarz zginął na miejscu. 56-letnia pasażerka zmarła w szpitalu. Dwaj policjanci z radiowozu zostali ranni: jeden ma wstrząs mózgu, drugi złamany obojczyk. Radiowóz - jak wyjaśnia policja - był jednym z czterech patroli wysłanych do podsłupskich Bolesławic w celu wsparcia policjantów interweniujących w sprawie 50 awanturujących się na stacji benzynowej kibiców. Według słupskich mediów radiowóz, który uderzył w taksówkę, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Rodzinami wszystkich poszkodowanych w wypadku opiekują się psychologowie.