18 stycznia pielęgniarki ustaliły z dyrektorem szpitala, że podwyżka dla tej grupy personelu wyniesie 500 zł brutto. Ostateczna zgoda na taki wzrost płac zależała jednak od wyniku rozmów z lekarzami, którzy wówczas domagali się 50-procentowej podwyżki płac i kontraktów. Marszałek województwa pomorskiego, który jest dla słupskiego szpitala organem założycielskim, zezwalał dyrektorowi placówki na maksymalny wzrost lekarskich uposażeń o 35 proc. 48 ze 176 lekarzy groziło, że w przypadku niespełnienia ich żądań odejdzie ze szpitala i wypowiedziało placówce kontakty. Negocjacje z lekarzami zakończyły się ostatecznie 31 stycznia. Wszystkie wypowiedzenia zostały wycofane. Najdłużej rozmawiająca z dyrekcją grupa - chirurdzy ogólni, naczyniowi i onkologiczni - uzyskała 45-procentową podwyżkę. Część lekarzy zadowoliła się 35-procentowym wzrostem płac, część zakończyła negocjacje na poziomie 30-procentowje podwyżki i premii od wykonanych zabiegów. Gdy informacje te dotarły do pielęgniarek, zdecydowały one o wznowieniu płacowych rozmów uznając, że skoro lekarze uzyskali więcej niż przewidywano, może to oznaczać, iż szpital ma dodatkowe pieniądze na płace. Do spotkania z dyrektorem doszło w środę. - Panie pielęgniarki ze zrozumieniem przyjęły moje wyjaśnienia dotyczące podwyżek dla lekarzy i zdecydowały, że nie będą zgłaszać nowych, wyższych roszczeń - powiedział po rozmowach dyrektor szpitala Ryszard Stus. Dyrektor dodał, że w najbliższy piątek będzie rozmawiał o wzroście płac z przedstawicielami wszystkich grup zawodowych w szpitalu. - Liczę, że na tym spotkaniu podpiszemy ostateczne porozumienie w tej sprawie - powiedział Stus.