Woda w nastawni PKP sięga już 15 centymetrów. - Próbujemy nie dopuścić, by woda zalała pędnię, czyli mechanizm sterujący ustawieniem semaforów, bo jak chwyci mróz, to wszystko przestanie działać - mówi Zbigniew Żmuda z PKP. Gdy tak się stanie, tory nie będą przesuwane automatycznie. W nastawni zainstalowano pompy, które nieprzerwanie wypompowują wodę. Sprawą zainteresowały się władze miasta - powołano sztab kryzysowy. Za awarię najprawdopodobniej odpowiedzialna jest firma, która wyburza byłe hale PKP. Jeśli akcja wypompowywania wody nie powiedzie się, to pociągi będą kursowały z dużym opóźnieniem.