W środę rada Słupska na nadzwyczajnej sesji przyjęła uchwałę o skierowaniu sprawy na drogę sądową. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 13 radnych, przeciw było 7. O nieudzieleniu absolutorium związanemu z lewicą prezydentowi rada Słupska - głosami Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości - zdecydowała pod koniec kwietnia 2010 roku. Prezydent nie otrzymał absolutorium, bo według radnych z tych klubów nie zrealizował w całości kilku zaplanowanych inwestycji. Jednak miesiąc później uchwałę tę unieważniło Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej w Gdańsku. W ocenie RIO uchwała słupskiej rady została przyjęta z naruszeniem prawa, gdyż budżet miasta został wykonany prawidłowo, zaś realizacja inwestycji zależała nie tylko od działań prezydenta, więc nie może być to podstawa do nieudzielenia absolutorium. Zdaniem radnych sprzeciwiających się zaskarżeniu decyzji RIO do sądu, sprawa jest z góry przegrana, a samorząd poniesie tylko zbędne wydatki. Wiceprezydent Słupska Ryszard Kwiatkowski zwracał natomiast uwagę na to, że "nawet jeśli rada wygra, to i tak niczego to nie zmieni, więc takie działanie nikomu i niczemu nie służy". Z kolei radni, którzy poparli uchwałę o zaskarżeniu decyzji RIO do WSA, argumentowali, że były merytoryczne, związane z wykonaniem budżetu przesłanki do nieudzielenia prezydentowi absolutorium i skoro mają taką możliwość, chcą to wykazać przed sądem. Nieudzielenie absolutorium otwiera radzie drogę do przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Jednak w tym roku, ze względu na zapowiedziane na jesień wybory samorządowe, nie ma takiej możliwości - referendum nie przeprowadza się bowiem, jeżeli do końca kadencji zostało mniej niż 9 miesięcy. Prezydenta Kobylińskiego nie było w środę na sesji, gdyż w tym czasie uczestniczył w Gdańsku w uroczystości podpisaniu listu intencyjnego w sprawie korytarza transportowego Bałtyk-Adriatyk.