Natychmiast pojawiły się pytania o granice sztuki. Bo zamiast zastanawiać, wystawa przede wszystkim bulwersuje. W sali wystawowej stoją zielone drzewka i duża popielniczka. Na ścianie bardzo realistyczne zdjęcia nienarodzonych dzieci. W kolejnej sali metalowa rura, w środku woda i zdjęcie spreparowanej ręki. W ten sposób artysta Grzegorz Kalmon pokazuje pęd ludzkości do samozagłady: "Już niedługo prawdopodobnie będziemy mogli sobie garażową metodą robić różne genetyczne historie". Ale nie wszyscy widzowie w ten sam sposób odbierają przesłanie artysty: