Cywilny proces trwał pięć lat. Wyrok nie jest prawomocny. Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku Ryszard Stus powiedział w czwartek, że będzie odwoływał się od orzeczenia. - Nie liczę na wygranie sprawy, chodzi głównie o zasądzoną kwotę. Będziemy też występować do ubezpieczyciela o refundację - wyjaśnił dyrektor. Wniesienia apelacji nie wyklucza też mecenas Anna Bogucka-Skowrońska, pełnomocnik powódki - matki chłopca. - Generalnie wyrok jest dla nas o tyle dobry, że pokazuje prawdę o oddziale słupskiego szpitala w Ustce (tam odbierano poród). Rozważam odwołanie co do wysokości zadośćuczynienia - powiedziała mec. Bogucka-Skowrońska. Dziecko przyszło na świat w 2002 r. Ciężarną przyjęto wówczas jednak nie na oddział położniczy, ale patologii ciąży, gdzie - jak ustalono w trakcie procesu - przez 7 godzin pozostawała bez opieki i badań. Potem wykonano cesarskie cięcie, po którym stwierdzono u chłopca niedotlenienie mózgu. Według szpitala i niektórych powołanych w czasie procesu biegłych, było ono skutkiem hipotrofii płodu, czyli wewnątrzmacicznego ograniczenia jego wzrastania. Choroba ta miała się zacząć w czasie życia płodowego chłopca. Opinie dotyczące hipotrofii nie zostały jednak uznane przez sąd. O wyniku procesu w dużej mierze zdecydowała dodatkowa opinia profesorów z Akademii Medycznej w Szczecinie, którzy kategorycznie stwierdzili, iż niedotlenienie mózgu było skutkiem zaniedbań i braku opieki ze strony lekarzy. Chłopiec, który nie był w stanie samodzielnie funkcjonować i wymagał ciągłej rehabilitacji i opieki, zmarł w wieku 4 lat.