Ryba złapała się w sieci dwa dni temu. To niewielki osobnik, młody egzemplarz. Rybacy o znalezisku powiadomili Morski Instytut Rybacki w Gdyni. Gatunek ten nie występuje w Bałtyku. Samogłowy (łac. mola mola - red.) to ryby wód ciepłych i umiarkowanych. Czasem z ciepłym Prądem Zatokowym trafiają do Morza Północnego. Zdarza się, że przez cieśniny duńskie trafiają do Bałtyku. Nasze morze jest dla nich pułapką. Nie są w stanie znaleźć drogi powrotnej, a jesienią temperatura wody spada za bardzo, by samogłowy mogły przeżyć. Na polskim wybrzeżu spotykane są sporadycznie. Pierwszego samogłowa rybacy złowili w Zatoce Puckiej prawie 20 lat temu. To piąty egzemplarz samogłowa złapany przez polski kuter i pierwszy, który zapuścił się tak daleko na południowy wschód Bałtyku. Znacznie częściej samogłowy widywane są w niemieckiej części Bałtyku. Tam rybę tę odnotowano 23 razy, po raz pierwszy w połowie XIX wieku. Samogłowy to bardzo charakterystyczne ryby. Mają spłaszczony tułów, duże płetwy - grzbietową i odbytową. Nie mają części ogonowej tułowia, czemu też zawdzięczają swą nazwę. Wyglądają, jakby składały się z samej głowy, płetw i ogona. Nie mają też pęcherza pławnego. Pływają w charakterystyczny sposób, bardzo powoli, często na boku. Żywią się meduzami, mięczakami, planktonem. Dorosłe osobniki samogłowów potrafią osiągać gigantyczne rozmiary: długość ciała dochodzi do trzech metrów, a waga do dwóch ton. Uważane są za najcięższe ryby kostnoszkieletowe. Większe rozmiary osiągają tylko rekiny, zaliczane do ryb chrzęstnoszkieletowych. Aneta Łuczkowska