"Powodem decyzji jest śmierć podejrzanego" - informuje "Dziennik Bałtycki". Jak wyjaśnia prokuratura w rozmowie z gazetą, w toku postępowania ustalono też, że mężczyzny nikt nie nakłaniał i nie pomagał mu w popełnieniu samobójstwa. Przypomnijmy, że do tragicznych wydarzeń doszło w lipcu. Wezwani do postrzelenia w domu w Krzemieniewie człuchowscy policjanci znaleźli martwe małżeństwo. Wstępne ustalenia wskazywały na to, że to mąż zastrzelił żonę, a następnie sam odebrał sobie życie. Prokuratura Rejonowa w Człuchowie prowadziła dwa śledztwa. Jedno dotyczyło zabójstwa 39-letniej Agnieszki M., żony 50-letniego leśniczego Jacka M. i ewentualnego nakłaniania tego mężczyzny do popełnienia samobójstwa. Natomiast drugie miało wyjaśnić czy Jacek M. miał pozwolenie na amunicję, którą śledczy odnaleźli w leśniczówce. W toku postępowania potwierdziła się wersje zakładana przez śledczych już na samym początku. Jacek M. strzelił ze sztucera do swojej żony Agnieszki. Tuż potem popełnił samobójstwo. Zmarł w wyniku obrażeń głowy. Mężczyzna zostawił list pożegnalny, w którym twierdził, że jego żona miała romans z ówczesnym proboszczem parafii w Czarnem. "Nie ustalaliśmy, czy nieformalny związek był przyczyną i w jakim stopniu wpłynął na mężczyznę, czy powodem były inne zaszłości i nieporozumienia w małżeństwie. Oceniając materiał dowodowy, nie jestem tego w stanie określić" - wyjaśnił w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" zastępca prokuratora rejonowego w Człuchowie Jarosław Kurowski.