Właściciele gdańskiego kantoru "Conti" - 49-letni obecnie Piotr Zaleski i 55-letni Amilkar Nowak, żądali od Skarbu Państwa odszkodowania w wysokości 5 mln zł. Na tyle przedsiębiorcy oszacowali straty poniesione przez nich w wyniku bezprawnego przetrzymywania w sądowym depozycie 2 mln zł. Na początku br. Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił roszczenie przedsiębiorców, ci odwołali się od wyroku do Sądu Apelacyjnego. Ogłaszając we wtorek wyrok, sędzia Sądu Apelacyjnego Bogusława Sieruga przyznała, że pieniądze firmy przetrzymywane były w depozycie bezprawnie (prokuratura powinna je zwrócić przedsiębiorcom w 2000 roku, kiedy to zakończyło się postępowanie w sprawie Zaleskiego i Nowaka). Sędzia uznała jednak, że właścicielom kantoru nie należy się odszkodowanie, bo sprawa uległa przedawnieniu już w 2003 roku. Sędzia nie zgodziła się z opinią przedsiębiorców, że prokurator zatrzymując pieniądze w depozycie popełnił przestępstwo bądź występek (w tej sytuacji przedawnienie nastąpiłoby dopiero w 2010 roku). Sędzia przyznała, że prokurator naruszył przepisy zatrzymując pieniądze w depozycie, jednak jej zdaniem nie doszło tu do przestępstwa czy występku, lecz do naruszenia dyscypliny. Po ogłoszeniu wyroku Piotr Zaleski powiedział dziennikarzom, że złoży w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego. W 2000 r. prokuratura oskarżyła Zaleskiego i Nowaka o to, że od stycznia do września 1995 r. "wyprali" prawie 62 mln dolarów i 55 mln marek niemieckich. Pieniądze te miały pochodzić z działalności przestępczej. W momencie zatrzymania Zaleskiego (we wrześniu 1995 roku, Nowak uniknął aresztowania, bo przebywał za granicą), zarekwirowano należące do firmy pieniądze w różnych walutach warte wówczas po przeliczeniu ok. 2 mln zł. Zarekwirowane pieniądze powinny zostać zwrócone w momencie zakończenia prokuratorskiego postępowania. Na skutek błędnej decyzji prokuratury trafiły one jednak do sądowego depozytu, skąd część z nich (o wartości ok. 750 tys. zł) została ukradziona (sprawców osądzono). Pozostała w depozycie gotówka oddawana była przedsiębiorcom w ratach, z których ostatnią wypłacono w 2008 roku. Jak wyjaśnił dziennikarzom we wtorek Piotr Zaleski, zatrudnieni przez firmę "Conti" rzeczoznawcy na podstawie kilkudziesięciu czynników (w tym m.in. wzrostu kursu franka szwajcarskiego czy oprocentowania depozytów bankowych), oszacowali, że w wyniku bezprawnego przechowywania pieniędzy w depozycie "Conti" straciła ok. 5 mln zł. - Stąd właśnie takich pieniędzy żądaliśmy od Skarbu Państwa - powiedział Zaleski. Zaleski i Nowak zostali uniewinnieni w dwóch instancjach sądowych od zarzutu prania brudnych pieniędzy. Prokuratura wniosła kasację od tego wyroku do Sądu Najwyższego, który w 2006 r. uznał ostatecznie, że właściciele kantoru są niewinni. Zdaniem Sądu Najwyższego, prokuratura nie miała żadnych podstaw prawnych, aby wnieść przeciwko nim akt oskarżenia do sądu. Po zatrzymaniu przez brygadę antyterrorystyczną we wrześniu 1995 r. Zaleski trafił na ponad pięć miesięcy do Zakładu Karnego w Braniewie. W listopadzie 2008 r. gdański sąd za to bezzasadne aresztowanie przyznał mu zadośćuczynienie w kwocie 75 tys. zł.