W grudniu ubiegłego roku prokuratura zarzuciła prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu popełnienie czterech przestępstw, w tym trzech natury korupcyjnej. Karnowski miał m.in. przyjąć łapówki w postaci robót budowlanych, bezpłatnych napraw samochodów oraz zażądać od Sławomira Julke łapówki w postaci dwóch mieszkań. Akt oskarżenia obejmował też cztery osoby, w tym dilera samochodowego i przedsiębiorcę budowlanego, którzy mieli wręczyć Karnowskiemu łapówki, oraz dwóch urzędników sopockiego magistratu. Uzasadniając we wtorek swoją decyzję o umorzeniu większości zarzutów, sędzia Maria Bradtke powiedziała, że nie były one zasadne, bo w ocenie sądu nie doszło do popełnienia przestępstwa. Sędzia zgodziła się z argumentami obrony, że o korupcji można mówić, gdy istnieje tzw. odwzajemnienie. - Tymczasem przedstawiony przez prokuraturę materiał dowodowy nie wykazał, aby pan Karnowski wykonywał jakąkolwiek czynność w zamian - powiedziała sędzia. Bradtke dodała, że darmowe naprawy aut, które - zdaniem śledczych - miały być łapówkami, w ocenie sądu były naprawami udzielanymi przez dilera w ramach gwarancji. Z kolei usługa wykonana przez przedsiębiorcę budowlanego "nie tylko nie przysporzyła Karnowskiemu korzyści, ale wręcz przyniosła mu szkodę" (prace zostały wykonane nieprawidłowo i trzeba je było wykonać jeszcze raz). Sędzia oceniła, że śledczym zajmującym się sprawą zabrakło obiektywizmu. Wraz z umorzeniem zarzutów wobec Karnowskiego automatycznie zostały też umorzone zarzuty wobec osób, które - zdaniem prokuratury - miały wręczać łapówki. Sędzia zdecydowała też o ponownym odesłaniu do prokuratury, do uzupełnienia, wątku związanego z rzekomym żądaniem przez prezydenta Sopotu łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem sądu wątek ten nie został przez prokuraturę dostatecznie rzetelnie zbadany. Sędzia zwróciła uwagę, że śledczy nie wykonali m.in. wszystkich zaleceń sądu, który już raz zwrócił prokuraturze akt oskarżenia w tej sprawie. Bradtke podkreśliła, że konieczne są uzupełniające ekspertyzy fonoskopijne nagrania, które miało być dowodem w tej sprawie. Według sądu śledczy powinni też zweryfikować motywy działania Sławomira Julke. Sędzia zaznaczyła także, że prokuratura powinna pozwolić na przesłuchanie Julke w obecności obrońców Karnowskiego, czego dotąd nie umożliwiała. Prokurator Włodzimierz Pluta nie chciał komentować decyzji sądu, zapowiedział jednak odwołanie w tej sprawie. Także obrona zastanawia się nad ewentualnym zażaleniem na punkt dotyczący wątku odesłanego do ponownego postępowania. Karnowski nie był obecny w sądzie, gdy ten ogłaszał decyzję. Po zakończeniu posiedzenia zwołał konferencję prasową, na której poinformował, że zwróci się do Prokuratora Generalnego z prośbą o "kompleksową kontrolę" Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Karnowski określił jako "paranoję" prowadzone przez tę jednostkę postępowanie w jego sprawie. Dodał, że działania prokuratury nasuwają na myśl powiedzenie "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". Przypomniał też, że to gdańska prokuratura apelacyjna prowadziła m.in. sprawę Emila Wąsacza, którą przed kilkoma tygodniami sąd także odesłał śledczym do uzupełnienia, negatywnie oceniając ich pracę. W skierowanym w grudniu 2011 r. do sądu akcie oskarżenia Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zarzuciła Karnowskiemu, że między 2004 a 2007 rokiem przyjął od sopockiego dilera samochodowego Włodzimierza G. łapówkę w postaci 12 bezpłatnych napraw aut. Zdaniem śledczych naprawy te były warte ponad 17 tys. zł. Według śledczych prezydent Sopotu miał też przyjąć łapówkę w postaci prac budowlanych, które miał mu za darmo wykonać trójmiejski przedsiębiorca Marian D. Prokuratorzy oszacowali wartość prac polegających m.in. na wykonaniu wykopu przy domu Karnowskiego na 2 tys. zł. Kolejny zarzut wobec Karnowskiego dotyczył żądania od Sławomira Julke łapówki w postaci dwóch mieszkań; miało do tego dojść w marcu 2008 r. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony. Oprócz Karnowskiego akt oskarżenia obejmował też cztery inne osoby, w tym dilera samochodowego Włodzimierza G. i przedsiębiorcę budowlanego Mariana D., którzy mieli wręczyć Karnowskiemu łapówki. Śledczy oskarżyli też dwóch urzędników sopockiego magistratu, którzy - ich zdaniem - mieli ułatwić Włodzimierzowi G. wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego. Wniesiony w grudniu ubiegłego roku akt oskarżenia tej sprawie był już drugim z kolei. Pierwszy akt oskarżenia śledczy sporządzili w czerwcu 2010 r.; Sąd Rejonowy w Sopocie zwrócił wówczas sprawę prokuraturze, uznając, że materiał dowodowy wymaga uzupełnienia.