65-letni obecnie Franciszek S. z Elbląga (woj. warmińsko-mazurskie), z 43-letnim stażem pracy w charakterze kierowcy, odpowiada przed sądem za nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem jest śmierć człowieka. Grozi za to do 8 lat więzienia. Katastrofa była jednak skutkiem umyślnego naruszenia przez niego zasad bezpieczeństwa. Z ustaleń śledczych ze słupskiej prokuratury okręgowej wynika, że kierowca wjechał na przejazd samochodem ciężarowym scania z naczepą załadowaną cegłami, ignorując znak "stop" oraz sygnały świetlne i dźwiękowe ostrzegające o nadjeżdżającym pociągu. W śledztwie Franciszek S. przyznał się do zarzutu. Wyjaśnił jednak, że na przejazd wjechał za samochodami osobowymi, nie widział i nie słyszał żadnych sygnałów ostrzegawczych. Nie widział również zbliżającego się pociągu. Według jego wersji do uderzenia pociągu w naczepę ciężarówki doszło, bo na przejeździe kolejowym zgasł silnik pojazdu i mimo podjętych przez niego prób nie udało się go uruchomić w czasie umożliwiającym uniknięcie wypadku. Przeczy temu opinia biegłego, który odczytywał zapisy z tachografu ciężarówki. Wynika z nich, że nie doszło do zatrzymania pojazdu, który przez 3 minuty 20 sekund poprzedzające zderzenie z pociągiem jechał z prędkością od 10 do 30 km/h. W protokole ustaleń komisji kolejowej badającej okoliczności wypadku napisano, że "kiedy pociąg był w odległości ok. 100 m od przejazdu, samochód ruszył na przejazd". Kierowca podtrzymał w poniedziałek przed sądem swoją wersję wydarzeń. Zaproponował też dobrowolne poddanie się karze, na co jednak nie zgodził się prokurator. Franciszek S. nie był dotychczas karany. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Kierowca jest obecnie bezrobotny. Do katastrofy na przejeździe w Mostach doszło 28 kwietnia 2011 r. Około godz. 17.25 jadący z prędkości 107 km/h pociąg osobowy TLK relacji Katowice - Gdynia uderzył w naczepę tira. Lokomotywa i cztery wagony wykoleiły się. Ciężarówka została zniszczona. W śledztwie ustalono, że wszystkie instalacje bezpieczeństwa na przejeździe w chwili wypadku były sprawne, widoczność była dobra, ciężarówka była sprawna i nie jechała pod słońce, prowadzący pociąg jak i kierowca tira byli trzeźwi. Przerwa w ruchu pociągów w Mostach miejscu trwała do 1 maja. Jej efektem było m.in. 2 tys. 377 minut łącznego opóźnienia 181 pociągów osobowych i 254 minuty opóźnienia jednego pociągu towarowego. Z protokołu kolejowej komisji wypadkowej wynika, że straty materialne wyniosły ponad 42 mln zł. Zniszczenia lokomotywy wyceniono na 11 mln zł, wagonów na 30 mln zł, infrastruktury kolejowej - 155 m toru, system ostrzegania, 2 słupy trakcji i 100 m linii trakcyjnej oraz 100 m linii nietrakcyjnej - na 355 tys. zł. Zniszczony w wyniku wypadku system ostrzegania na przejeździe w Mostach odbudowano na początku czerwca ub.r. Natomiast w grudniu zamontowano tam szlabany zamykające całą szerokość drogi, podwyższając w ten sposób kategorię przejazdu z C (samoczynna sygnalizacja świetlna i dźwiękowa ostrzegająca o zbliżającym się pociągu) do B (dodatkowe wyposażenie w postaci półrogatek, zamykających wszystkie pasy jezdni). W tym roku na przejeździe ma być zainstalowany zestaw kamer monitorujących przejeżdżające przez tory samochody. Inwestycję finansują trzy samorządy: powiat lęborski, miasto Lębork i gmina Nowa Wieś Lęborska.