Wiadomo, że w bójce uczestniczyli kibice Ruchu Chorzów, którzy przyjechali na mecz z Arką Gdynia. Przed meczem poszli na plażę - tam doszło do słownych utarczek z marynarzami z Meksyku, którzy w ostatnich dniach przypłynęli do portu w Gdyni na statku Cuatemock. Chwilę później sprzeczka zamieniła się w bijatykę. W ruch poszły pięści i butelki. Rannych zostało pięć osób: dwóch Polaków i trzech Meksykanów. Jedna osoba przebywa na obserwacji w szpitalu. Policja zatrzymała trzy osoby - dwóch Polaków i Meksykanina. Według Radia Gdańsk nieprzytomnych zabrała karetka pogotowia. Mięli obite twarze, porozrywane i zakrwawione ubrania. Świadkowie twierdzą, że obcokrajowcy byli kopani i ganiani po plaży, a na ich głowach rozbijano butelki. - Kibole zachowywali się w straszny sposób. Co chwile odpalali petardy, śpiewali faszystowskie piosenki. Oczywiście nikt nie reagował - powiedział jeden z obserwatorów zdarzenia. Według szacunków świadków, na plaży było nawet 400-500 pseudokibiców w niebieskich koszulkach. - Wszyscy bali się reagować, bo to byli wielcy faceci - powiedziała jedna z kobiet, która widziała zajście. Na jednego marynarza rzucało się około 30 z nich - donosi Radio Gdańsk. Policja była kilkakrotnie powiadamiana o bijatyce. Funkcjonariusze mięli mówić, że znają problem i że już skierowali na miejsce zdarzenia radiowozy. - Przez 50 minut kompletnie nikt nie dojechał - powiedział jeden ze świadków. - Po jednej i po drugiej stronie stanęła grupa tych, którzy próbowali się przekrzyczeć. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko - doszło do rękoczynów. U kogoś w ręku pojawiła się butelka, u kogoś innego prawdopodobnie ostre narzędzie - mówił Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. - Mamy zabezpieczony monitoring. W tej chwili policjanci pracują nad sprawą - tłumaczył z kolei podinspektor Adam Gruźlewski z policji w Gdyni. Wiadomo, że po bójce kilka osób trafiło do szpitala. Ich obrażenia nie są jednak poważne. Reporter Polskiego Radia Gdańsk był na statku Cauhtemoc, który w ten weekend został udostępniony dla turystów. Jeden z meksykańskich oficerów powiedział, że pobici marynarze jeszcze nie wrócili i nikt nie wie, co się z nimi dzieje. Według relacji świadków, z pierwszą pomocą pobitym marynarzom pospieszyli gdyńscy ratownicy. Meksykanie otrzymali też schronienie w położonej obok plaży restauracji. "Tego rodzaju bandyckie zachowania budzą odrazę i zasługują na powszechne potępienie" - tak napaść pseudokibiców na Maksykanów skomentował prezydent Gdyni. "Wyrażam najwyższe oburzenie, sprzeciw i oczekiwanie surowego ukarania wszystkich sprawców" - napisał w oświadczeniu Wojciech Szczurek. Spotkanie Pucharu Polski pomiędzy Arką Gdynia a Ruchem Chorzów rozpoczęło się o 18.30.