Nie wiadomo jeszcze, kiedy śledczy złożą wniosek w tej sprawie. Wciąż czekają na oficjalną, pisemną opinię biegłych. Obserwacja jest konieczna, bo lekarze, którzy wstępnie przebadali Mariusza L., nie byli w stanie stwierdzić, czy był on poczytalny, gdy mordował swoje dziecko. W dniu zbrodni Mariusz L. opuścił szpital, do którego trafił na detoks z powodu kłopotów z narkotykami. Odebrał 5-latkę z przedszkola i na spacerze w nadmorskim parku pobił ją, w wyniku czego dziewczynka zmarła. Jak dowiedział się reporter RMF FM, mężczyzna miał się zdenerwować, bo dziecko... coś do niego powiedziało. <a href="http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-zbrodnia-w-gdansku-zabil-dziecko-bo-puscily-mu-nerwy,nId,1718255" target="_blank"></a>31-latek zostawił zwłoki w parku i wrócił do swojego mieszkania. Zatrzymano go niecałą godzinę po tym, jak ciało dziecka znalazł spacerowicz. Według nieoficjalnych informacji, mężczyzna dwa lata temu rozstał się z matką 5-latki. Jednak wciąż miał prawa do zajmowania się dzieckiem, choć matka walczyła, by go ich pozbawić. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/kuba-kaluga">Kuba Kaługa</a>