Polak zakończył grę o godz. 17 w niedzielę. Rozpoczął ją w środę o godz. 10. Poprzedni rekord należał do Węgra Charlesa Brunnera. 54-letni Koperski - w doskonałej kondycji - po zakończeniu koncertu powiedział, że "rekord został pobity i on dłużej nie chce już grać i niech ścigają się teraz inni". Dziennikarzom muzyk powiedział, że jest "szczęśliwy i mógłby jeszcze grać do "połowy marca, ale musi oddać instrument właścicielowi". Powiedział, że po powrocie do domu położy się natychmiast spać. Nie ukrywał, że najbardziej dokuczał mu brak snu. - Nie ma nic gorszego, żadne cierpienie nie jest gorsze od niemożności wyspania się - dodał. Podkreślił, że "ustanowienie rekordu nie byłoby możliwe bez wsparcia publiczności". - Mobilizowali mnie ludzie, którzy przychodzili w nocy i mi towarzyszyli, samemu nic nie można zrobić - dodał. Przyznał, że "palce bolą, ale nie są pokaleczone". Muzyk grał w jednym z centrów handlowych w Gdańsku. Podczas koncertu zaprezentował 66 utworów. Przygotowaną przez Koperskiego listę utworów zaakceptowała Kapituła Księgi. Aby koncert mógł uzyskać wpis do Księgi rekordów Guinnessa, musi spełnić kilka rygorystycznych wymogów, m.in. odbyć się w miejscu dostępnym dla publiczności całą dobę, a repertuar ma obejmować ogólnie znane utwory z muzyki klasycznej, filmowej, musicali oraz standardy jazzowe. Improwizacja jest zakazana. Pianista mógł powtarzać utwory dopiero po czterech godzinach, a przerwy między nimi mogły trwać do 30 sekund. Na każdą wykonaną godzinę koncertu przysługiwało pięć minut przerwy. Przed rozpoczęciem bicia rekordu Koperski postanowił, że będzie grać nieprzerwanie i zbierać te pięciominutowe przerwy, tak aby mieć później dłuższy odpoczynek. Pił i jadł jak najmniej, aby nie tracić czasu na potrzeby fizjologiczne. Polak ma już na koncie próbę pobicia rekordu Guinnessa w tej kategorii. W listopadzie 2004 r. wykonał koncert fortepianowy trwający 54 godziny. Jednak ze względów regulaminowych i niewłaściwego zinterpretowania przerw, nie został on wpisany do Księgi Rekordów. Koperskiemu zabrakło wówczas 15 minut do pobicia rekordu. Przewodniczący Komisji czuwającej nad prawidłowym przebiegiem koncertu, Krzysztof Spandowski powiedział dziennikarzom, że koncert cały czas, automatycznie, bez możliwości ingerencji kogokolwiek, był nagrywany. Jego zdaniem, zostały spełnione wszystkie wymagania regulaminowe Guinnessa i nie widzi żadnego zagrożenia dla rekordu. Poinformował, że cała dokumentacja dotycząca przebiegu koncertu zostanie wysłana do Kapituły Księgi Guinnessa do Londynu. Uważa, że procedura ws. wpisu do księgi może potrwać nawet kilka miesięcy. Romuald Koperski jest z wykształcenia muzykiem, grał przez wiele lat na kontraktach zagranicznych. Jego pasją są też podróże, m.in. po Syberii. W 1998 r. przepłynął samotnie 4500 km gumowym pontonem najdłuższą syberyjską rzeką Leną od jej źródeł w górach bajkalskich do Morza Arktycznego. Był organizatorem trzech edycji rajdu samochodowego "Transsyberia", w tym trwającej 39 dni najdłuższej i najtrudniejszej wyprawy na świecie "Transsyberia - Gigant 2004". Koperski uczestniczył też w pierwszej w historii ekspedycji samochodowej na trasie Zurych-Nowy Jork (1994).