Rannego orła zobaczył w krzakach przy drodze zawodowy strażak. Leśnicy, którzy zajęli się ptakiem przypuszczają, że został on potrącony przez samochód. Trafił do schroniska w Sobieńczycach w nadleśnictwie Wejherowo. W ciągu kilku pierwszych dni nie udało się go zbadać: ptak był tak oszołomiony, że nie dopuszczał do siebie ludzi. W weekend uspokoił się na tyle, że można było przeprowadzić badania. Na prześwietleniu widać bardzo poważnie uszkodzony staw skokowy prawej nogi. - Niestety, nie wygląda to dobrze. Prawdopodobnie ptak już na wolność nie wróci, dlatego, że nie będzie w stanie polować, czyli po prostu czekała by go śmierć głodowa - mówi w rozmowie z reporterem radia RMF FM Jacek Leszewski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Zdjęcia i materiały z oględzin orła trafią teraz do Warszawy. - Czekamy teraz jeszcze na opinię pana doktora Andrzeja Kruszewicza dyrektora warszawskiego zoo i znanego ornitologa. To on podejmie ostateczną decyzję co dalej. Podejrzewamy jednak, że ptak trafi do ogrodu zoologicznego. Do którego to jeszcze nie wiemy, ale chyba tak się to skończy - tłumaczy Jacek Leszewski. Bielik znaleziony pod Lęborkiem to samica, w wieku około pięciu lat. Nie jest zaobrączkowana. Ptaki te są objęte w Polsce ścisłą ochroną.Żyje ich w naszym kraju od 600 do 700 par.