Gdyński zespół jeszcze nigdy nie wygrał meczu w Eurolidze z Żalgirisem w Kownie - we wcześniejszych konfrontacjach mistrzowie Polski przegrali na Litwie 72:82, 68:79 oraz 88:93. Gospodarze mieli wyjątkową ochotę kontynuować tę świetną passę, bo po rzucie Dainiusa Salengi prowadzili 6:1. Gdynianie zdołali odrobić straty i wyjść na prowadzenie 9:6, ale ich dominacja nie trwała zbyt długo. Goście wygrywali jeszcze 12:11, ale po dwóch "trójkach" brązowych medalistów mistrzostw świata Martynasa Pociusa i Tomasa Delininkaitisa było w siódmej minucie 17:12 dla Żalgirisu. Trener Asseco Prokom Tomas Pacesas poprosił o czas, jednak ta przerwa w grze nie zmieniła obrazu gry. W dziewiątej minucie po kolejnym rzucie za trzy Pociusa było już 22:12 dla gospodarzy. Szkoleniowiec mistrzów Polski próbował różnych ustawień, kombinował ze zmianami, ale te roszady nie przyniosły rezultatu. Gra cały czas toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy po akcji 2:1 Pauliusa Jankunasa prowadzili w 10. minucie 27:14. Także druga kwarta stała pod znakiem bardzo dobrej postawy koszykarzy z Kowna. Zawodnicy Żalgirisu nie tylko imponowali skutecznością w ataku, dzięki czemu w 17. minucie prowadzili 38:21, ale popisali się również dwoma wyjątkowo spektakularnymi akcjami w obronie. Najpierw Mirza Begić zablokował Ratko Vardę, a za chwilę DeJuan Collins w ten sam sposób zatrzymał pod koszem wyższego aż o 29 cm Adama Łapetę. Gdynianie nie załamali się jednak wysokim prowadzeniem rywali. Drugą połowę rozpoczął rzutem za trzy Daniel Ewing, po którym goście złapali wiatr w żagle. W 27. minucie trafił Jan-Hendrick Jagla i mistrzowie Polski przegrywali zaledwie 40:43. Niemiec popełnił jednak za chwilę faul w ataku, ale kolejnym rzutem w pełni się zrehabilitował za wcześniejsze nieudane zagranie. Tuż przed końcem trzeciej, świetnej w wykonaniu polskiej ekipy kwarty Jagla trafił za trzy i Asseco Prokom wygrywało 47:46. Niemoc strzelecka dopadła z kolei gdynian w ostatniej kwarcie. Gospodarze odzyskali prowadzenie po wolnym Delininkaitisa, a w 35. minucie po rzucie za trzy Pociusa zrobiło się 57:47 dla Żalgirisu. Pierwsze punkty w tej części goście, którzy mieli pretensje do arbitrów za kilka ich zdaniem kontrowersyjnych decyzji, zdobyli dopiero po 4,5 minucie gry po trafieniu Filipa Widenowa. Mistrzowie Polski zdecydowali się na jeszcze jeden szturm i w 38. minucie po rzucie Vardy było tylko 57:55 dla Żalgirisu. W końcówce gospodarze nie trafili aż pięciu z sześciu osobistych, a po trójce Ewinga na 70 sekund przed ostatnią syreną gdynianie wygrywali 59:58. 30 sekund przed końcem Varda powiększył prowadzenie Asseco Prokom do stanu 61:58, jednak w rewanżu do remisu rzutem zza linii 6,75 metra doprowadził Pocius. W dramatycznej końcówce szalę zwycięstwa na rzecz swojej drużyny mogli przechylić Ewing i Kalnietis, ale ich rzuty były niecelne. W dogrywce o wygranej Żalgirisu przesądził Begić, który najpierw popisał się efektownym wsadem piłki do kosza, a w kolejnej akcji zablokował Vardę. Żalgiris Kowno: Martynas Pocius 18, Tomas Delininkaitis 16, Mirza Begić 11, Paulius Jankunas 9, DeJuan Collins 5, Arturas Milaknis 5, Mantas Kalnietis 3, Tadas Klimavicius 3, Travis Watson 2, Dainius Salenga 2. Asseco Prokom Gdynia: Daniel Ewing 14, Ratko Varda 12, Justin Giddens 11, Michael Wilks 11, Robert Brown 9, Jan-Hendrick Jagla 6, Filip Widenow 5, Ronnie Burrell 0, Adam Łapeta 0, Adam Hrycaniuk, Piotr Szczotka 0.