Policja nie chce udzielać szczegółowych informacji na temat doniesienia rodzica. Dowiedzieliśmy się jedynie, że zgłoszenie wpłynęło 12 maja we wtorek i że wszczęto śledztwo w sprawie narażenia dziecka na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Znalazł dziecko przy szosie Pięcioletnią dziewczynkę przy ulicy Człuchowskiej przypadkowo znalazł jej ojciec chrzestny, który akurat tamtędy przejeżdżał. Zagubione dziecko po wyjściu z przedszkola szło do pracy do mamy, do Topoli. Była godzina 16.00, a więc czas, kiedy na ulicach w mieście i na jego obrzeżach jest największy ruch. Dziewczynka szła poboczem, bo w tym miejscu już nie ma chodnika. Doszła tam z ulicy Wyszyńskiego, gdzie chodzi do przedszkola. Wcześniej weszła jeszcze do jednego z marketów, bo pamiętała, że mama zawsze tam robi zakupy. Szok matki Chrzestny zabrał dziewczynkę z drogi i zawiózł do jej mamy. Kobieta zabrała dziewczynkę do samochodu i pojechała z nią do przedszkola. 5-latka została w aucie, a jej mama - jak gdyby nigdy nic - weszła do "Misiowej Akademii" odebrać swoją pociechę. Przedszkolanki nie miały pojęcia, że dziewczynka zniknęła. Zaczęły jej szukać, gdy zobaczyły matkę dziecka. A mała siedziała już w aucie rodzica. Jak wyszła? Jak doszło do tego, że dziecko samo opuściło przedszkole i nikt na to nie zareagował? - Po zajęciach przedszkolanki połączyły dwie grupy w jedną. Dziewczynka poprosiła o pozwolenie na wyjście na chwilę do szatni. Nie wróciła już na salę - mówi dyrektor przedszkola przy Wyszyńskiego Iwona Szmaglińska. - Pięcioletnie dzieci mają różne pomysły - dodaje dyrektor. Kary dla opiekunek Czy w "Misiowej Akademii" jest bezpiecznie? Po tym zdarzeniu dyrektor placówki zwołała nadzwyczajną radę pedagogiczną. - Już zostały wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne wobec odpowiedzialnych za tę sytuację nauczycielek - mówi Iwona Szmaglińska. Dyrektor przedszkola zapewnia też, że zaostrzone zostały wszystkie środki ostrożności, aby do podobnych zdarzeń nie doszło w przyszłości. To mogą jednak nie być jedyne konsekwencje za nieupilnowanie dziecka. Za nieumyślne narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi kara nawet rocznego więzienia. Michał Rytlewski