Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Barbara Sworobowicz, oskarżenie dotyczy Daniela W., Michała F. i Tomasza B. Śledczy oskarżyli mężczyzn, że tworzyli zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym, a oprócz porwania dopuścili się też innych licznych przestępstw, w tym kradzieży połączonych z włamaniami i nielegalnego posiadania broni. Zdaniem śledczych grupa przygotowywała się też do uprowadzenia kolejnej osoby. Mężczyźni przebywają w areszcie. Grozi im do 10 lat więzienia. Akt oskarżenia obejmuje też czwartego mężczyznę - Remigiusza S., który nie brał udziału w samym porwaniu, ale pomagał członkom grupy. Do porwania żony gdańskiego przedsiębiorcy doszło w czerwcu ub.roku. Kobieta została uprowadzona w czasie spaceru niedaleko domu: obezwładniono ją, używając gazu pieprzowego. Była przetrzymywana przez osiem dni w wynajętym domu. Porywacze zażądali za jej uwolnienie okupu w wysokości miliona euro, zgodzili się jednak wypuścić ją po uzyskaniu 527 tys. euro. Porywaczy zatrzymali sukcesywnie w sierpniu i wrześniu ub.roku funkcjonariusze CBŚ. Wcześniej mężczyźni próbowali "wrobić" w porwanie kilku nielubianych przez siebie znajomych: kierowali tropy w ich kierunku, m.in. dzwoniąc do nich z telefonu używanego przez porywaczy do kontaktu z rodziną uprowadzonej. Części tych osób zostały nawet przedstawione zarzuty: cofnięto je po ustaleniu prawdziwych sprawców. Zatrzymując sprawców porwania, policja odzyskała też sporą część okupu - 354 tys. euro. W jednym z wynajętych przez nich lokali śledczy znaleźli fachową literaturę, która miała pomóc w zacieraniu śladów. - Były tam np. publikacje traktujące o tym, jak uniknąć pozostawiania śladów biologicznych - powiedziała Sworobowicz, dodając, że sprawcy niezbyt wprawnie wprowadzali w życie porady: w miejscach związanych ze sprawą zabezpieczono ich ślady biologiczne.