Protest zorganizował Związek Rybaków Polskich. Uczestniczyło w nim ok. 150 osób. Rybacy blokowali drogę chodząc po przejściu dla pieszych. Na trasie były utrudnienia w ruchu. Pojazdy przepuszczano jednak podczas kilkuminutowych przerw. Zakaz połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim (od portu w Darłowie na wschód) Komisja Europejska roku wydała 9 lipca 2007 rozporządzeniem nr 804. Powodem było stwierdzone przez KE trzykrotne przekroczenie przyznanego Polsce limit połowowego, który wyniósł wówczas 10,8 tys. ton. Zakaz wszedł w życie 15 września 2007 r. i obowiązywał do końca roku. Mimo to 56 jednostek wyszło wówczas na łowiska. Efektem tych połowów są dziś kary w wysokości od kilkudziesięciu do aż 350 tys. zł. W trzech przypadkach sprawy zakończyły się prawomocnymi wyrokami Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał sankcje za zasadne. Rybacy kwestionują podstawę ukarania. W wystosowanym w poniedziałek liście do premiera Donalda Tuska napisali, ze zarzut "prowadzenia połowów, których ogólna kwota połowowa została wyczerpana, jest bezzasadny". Rybacy argumentują to m.in. tym, że rozporządzenie KE 804/2007 mówi jedynie o "wyczerpaniu części kwoty przyznanej Polsce na 2007 r.", zaś przekazane przez Polskę do Eurostatu i Głównego Urzędu Statystycznego dokumenty potwierdzają, że kwota połowowa w 2007 r. nie została wyczerpana. Z przedstawionych w poniedziałek przed rybaków dokumentów wynika, że do Eurostatu i GUS raportowano połowy dorsza w 2007 r. w wysokości 10,9 tys. ton. W sprawie danych statystycznych przed kilkoma dniami kilkunastu rybaków wysłało do Prokuratora Generalnego RP Andrzeja Seremeta zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Według rybaków urzędnicy dysponując "dowodami świadczącymi o tym, iż ogólna kwota połowowa dorsza w 2007 r. nie została wyczerpana, przedłożyli 14 kwietnia 2008 r. Komisji Europejskiej nieprawdziwe informacje o rzekomych przekroczeniach ogólnej kwoty połowowej na poziomie 8 tys. ton o wartości minimum 40 mln zł". Odpowiedzialny na rybołówstwo wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke powiedział, że sprawa kar jest bardzo trudna i w zeszłym tygodniu rozmawiał z rybakami o ich żądaniach. Plocke dodał, że "dopóki trwa administracyjne postępowanie sądowe rola ministra jest ograniczona, zaś rybacy mogą wystąpić do okręgowych inspektorów rybołówstwa morskiego o odroczenie kary, rozłożenie jej na raty bądź częściowe umorzenie. Warunkiem wycofanie skarg z sądów". Rozporządzenie KE 804/2007 zostało na przełomie września i października 2007 r. zaskarżone przez rząd PiS do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. W skardze kwestionowano zasadność wprowadzenia zakazu oraz metodologię unijnej kontroli polskich jednostek rybackich, która objęła zaledwie 1,71 proc. całości połowów - na 19 637 wyładunków dorsza, skontrolowano jedynie 337, przez co uzyskane wyniki strona polska uznała za niereprezentatywne. Po wygranych przedterminowych wyborach rząd PO - PSL wycofał skargę z trybunału i zgodził się uznać przełowienie na poziomie 8 tys. ton dorsza. Nałożonymi na rybaków karami w 2009 r. zajmował się Trybunał Konstytucyjny po skardze grupy posłów PiS. TK uznał wówczas przepis, na podstawie, którego nałożone kary, za nie zgodny z konstytucją. Sprawy wszystkich rybaków po wyroku TK anulowano. Jednak później postępowania administracyjne wszczęto na nowo z innego przepisu.