Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia. Hubert K. przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. - Nie pamiętam uderzeń nożem, pamiętam tylko pierwszy cios - powiedział oskarżony, odpowiadając na pytanie swojego obrońcy Jana Wtulicha. Zdaniem obrońcy Huberta K. działał on w stanie silnego wzburzenia. - Dziewczyna chciała go rzucić, on ją bardzo kochał. I emocje wzięły górę nad rozumem. Ten chłopak usiłował popełnić samobójstwo, zadał sobie cztery groźne rany brzucha - powiedział dziennikarzom adwokat. Do tragedii doszło w nocy z 4 na 5 lipca 2011 r. na odludnym terenie w Kwidzynie, gdzie Nikola W. bawiła się przy ognisku ze swoimi przyjaciółmi. Hubert K., który wziął z domu kuchenny nóż, poprosił dziewczynę o chwilę rozmowy na uboczu. Wówczas ją zaatakował. Dziewczyna, mimo reanimacji, zmarła. Hubert K. po kilku godzinach sam oddał się w ręce policji. W międzyczasie sam ranił się nożem w brzuch.