Borysewicz zeznawał w środę jako świadek w procesie Panasewicza, który toczy się przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Do incydentu z udziałem wokalisty Lady Pank doszło w czerwcu 2007 r. podczas koncertu grupy w ramach obchodów Dni Pruszcza Gd. W czasie występu Panasewicz rzucił w tłum stojący przed sceną butelkę wody. Trafiła ona w 24-letnią Monikę K. Kobieta upadła, ale nie odniosła obrażeń. Uszkodzony został jej aparat fotograficzny. Badanie krwi po zdarzeniu wykazało u Panasewicza ok. 1,8 promila alkoholu. - Nie pamiętam, aby Panasewicz rzucił butelką ze sceny. Podczas plenerowych koncertów, kiedy jest gorąco, zdarza się, że na wyraźne życzenie publiczności, oblewamy ją wodą lub rzucamy butelki. Nawet jeśli Panasewicz to zrobił, to nie chciał celowo nikogo skrzywdzić - zeznał Borysewicz. Muzyk dodał, że jego kolega mógł być podczas koncertu poirytowany, ponieważ skarżył się na oślepiające światła i słabą słyszalność dźwięków instrumentów. Borysewicz podkreślił, że członkowie Lady Pank nigdy nie piją alkoholu przed i w trakcie koncertów, a w przypadku występu w Pruszczu Gd. sięgnęli po napoje wyskokowe dopiero po zejściu ze sceny. Kolejna rozprawa w procesie zaplanowana jest na 6 sierpnia. Ma na niej zeznawać jako świadek technik odpowiedzialny za oświetlenie podczas koncertu Lady Pank w Pruszczu Gd. Przed gdańskim sądem toczy się jeszcze jedno postępowanie, w którym Panasewicz jest obwiniony o używanie wulgarnych słów w czasie koncertu w Pruszczu Gd.