W Pomorskim Centrum Traumatologii w Gdańsku (obecnie nosi nazwę Copernicus Podmiot Leczniczy - przyp. red.) w 2010 r. 31-letnia wówczas Christina Hedlund z Malmoe poddała się operacji powiększenia piersi. Po zabiegu zapadła w śpiączkę; do dziś jest w stanie wegetatywnym - nie mówi, jej kontakt ze światem jest bardzo ograniczony. Rodzina poszkodowanej złożyła w gdańskim sądzie pozew cywilny, w którym żąda od szpitala ok. 6 mln zł odszkodowania, zadośćuczynienia i pokrycia kosztów leczenia. Sąd, w ramach zabezpieczenia powództwa, orzekł, że placówka ma wypłacać rodzinie rentę w wysokości ok. 12,5 tys. zł miesięcznie. Szpital odwołał się od tej decyzji, ale skarga ta nie została jeszcze rozpatrzona. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku jako kolejny świadek w procesie przeciwko szpitalowi wystąpiła 47-letnia pielęgniarka anestozjologiczna Urszula Sz. Pielęgniarka zeznała, że zgodnie z zaleceniami lekarki podała Hedlund przed operacją lek przeciwbólowy, usypiający oraz zwiotczający mięśnie. - Dawki leków były podstawowe. Nie budziły moich zastrzeżeń. Pracuję jako pielęgniarka anestezjologiczna od 26 lat - powiedziała. Urszula Sz. podkreśliła, że kontakt z pacjentką po znieczuleniu był normalny. - Była świadoma. Pytała po angielsku lekarkę o rozmiar implantów. Pacjentka była bandażowana w pozycji siedzącej. Nie siedziała samodzielnie, trochę ją podtrzymywaliśmy i pomogliśmy jej położyć się na łóżku - zeznała.- Następnie zajęłam się przygotowywaniem sali operacyjnej do przyjęcia kolejnego chorego - dodała. Pielęgniarka zeznała też, że już po operacji prowadząca zabieg lekarka anestezjolog Dorota S.-P. (jest podejrzaną w śledztwie prokuratury - przyp. red.) zmieniła kartę medyczną pacjentki, zawierającą m.in. listę i dawki podawanych leków. - Lekarka powiedziała mi, że postawiła za mnie moją pieczątkę na tym dokumencie. Widziałam tę zmienioną kartę, nazwy leków na niej były podane zgodnie z prawdą, ale nie pamiętam, jakie były ich dawki - zeznała Urszula Sz. Na kolejnej rozprawie 7 marca jednym ze świadków w procesie ma być lekarz anestezjolog, który interweniował przy Szwedce, gdy pojawiły się u niej komplikacje po operacji. Do przesłuchania w procesie przed gdańskim sądem zostało jeszcze ok. 10 świadków. Oprócz tego, w ramach pomocy prawnej mają być przesłuchani w Szwecji rodzice i brat Hedlund oraz b. narzeczony, który towarzyszył jej podczas wyjazdu na operację do Polski. W listopadzie 2010 r. szwedzkie media poinformowały o przeprowadzonej w sierpniu tamtego roku w PCT operacji, po której obywatelka Szwecji zapadła w śpiączkę. W reportażu narzeczony, który towarzyszył pacjentce w Polsce, mówił, że dopiero po sześciu godzinach od operacji kobieta, która nie mogła się obudzić, została przeniesiona na oddział ratunkowy. Kontrola wojewody pomorskiego wykazała, że PCT nie miała uprawnień do przeprowadzania tego typu operacji plastycznych, w latach 2008-2010 doszło tam do 78 nielegalnych zabiegów. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku w związku ze sprawą Szwedki postawiła zarzuty 5 osobom z PCT: dwóm pielęgniarkom, lekarce anestezjolog, lekarce specjalistce z zakresu chirurgii plastycznej i b. dyrektorowi szpitala.