- Tak źle za czasów Poczty Polskiej nie było. To zdecydowanie utrudnia pracę - żalą się śledczy. - W Kartuzach zdarzył się spektakularny przypadek - ujawnia Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Doręczyciel zgubił na ulicy korespondencję, wysłaną z jednej prokuratury do drugiej. Odnalazł ją pracownik sekretariatu, który zabezpieczył ją i przekazał odbiorcy. Problemy mają też sądy. - Przez niedoręczone zawiadomienia trzeba było odwołać w styczniu prawie 200 rozpraw w Gdyni, Gdańsku, Sopocie i Malborku - wyjaśnia Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Petenci skarżą się także na niewłaściwe ich zdaniem lokalizacje punktów odbioru przesyłek. W Sopocie na przykład trzeba je odbierać na werandzie prywatnego domu. IAR/Grzegorz Armatowski/Radio Gdańsk