Prokuratura prawdopodobnie złoży zażalenie na decyzję sądu, który odmówił aresztowania prezydenta Sopotu. - W ocenie sądu materiał dowodowy, który zgromadziła prokuratura, jest na tyle bogaty i na tyle szeroki, że z jednej strony uprawdopodabnia popełnienie czynów, które są zarzucane, z drugiej strony powoduje, że obawa o matactwo, wypaczenie wyników procesu nie istnieje - powiedział dziennikarzom rzecznik gdańskiego sądu Rafał Terlecki. Na niejawnym posiedzeniu Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, które rozpoczęło się w środę wieczorem, a zakończyło w czwartek rano, Karnowskiego reprezentowały Romana Orlikowska-Wrońska oraz Joanna Grodzicka. Po ogłoszeniu postanowienia sądu Orlikowska-Wrońska powiedziała dziennikarzom, że decyzja sądu świadczy o jego niezawisłości, niezależności i nieuleganiu naciskom. Jak wyjaśniła mecenas, sąd nie skorzystał nawet z pisemnych poręczeń znanych osób, które przedstawiła obrona. - Sąd uważał, że nie należy stosować żadnych środków zapobiegawczych. To jest bardzo dobra wiadomość - powiedziała. Tuż po ogłoszeniu decyzji sądu Jacek Karnowski został oddany do dyspozycji prokuratury. - Zapewne czeka teraz na nakaz zwolnienia - powiedział dziennikarzom rzecznik sądu, dodając, że prokuratura może we własnym zakresie zdecydować o innych środkach zapobiegawczych, jak choćby o zakazie opuszczania kraju czy pełnienia funkcji publicznych. Jak zapowiedziała mecenas Grodzicka, prezydent Karnowski jeszcze w czwartek będzie wolny. Adwokat poinformowała też dziennikarzy, że złożyła w Prokuraturze Krajowej wniosek o udzielenie zgody na przedstawienie mediom treści zarzutów, jakie prokuratura postawiła prezydentowi. Jak poinformował dziennikarzy szef gdańskiego biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej Zbigniew Niemczyk, prokuratorzy czekają na pisemne uzasadnienie odmowy aresztowania. Po jego otrzymaniu i przeanalizowaniu prawdopodobnie złożą zażalenie na decyzję sądu, który odmówił tymczasowego aresztowania. Prokurator Niemczyk dodał, że dopiero po rozważeniu zażalenia na odmowę aresztowania prokuratura zastanowi się, czy przyjąć inne środki zapobiegawcze (może to być np. zakaz opuszczania kraju bądź zakaz pełnienia funkcji publicznych). Powiedział też dziennikarzom, że nie ujawni treści zarzutów postawionych prezydentowi Sopotu. Jacek Karnowski został zatrzymany przez CBA w środę, tuż po tym, jak gdańskie biuro Prokuratury Krajowej przedstawiło mu osiem zarzutów; siedem o charakterze korupcyjnym, ósmy dotyczący działań przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Prokuratura odmówiła przedstawienia treści zarzutów, wnioskowała o aresztowanie na trzy miesiące prezydenta, któremu grozi do 10 lat więzienia. Zarzuty, które przedstawiono Jackowi Karnowskiemu, mogą dotyczyć dwóch spraw prowadzonych przez gdańskie biuro Prokuratury Krajowej. Pierwsza z nich zawiązana jest z zawiadomieniem, jakie na początku lipca ub. roku złożył w prokuraturze trójmiejski biznesmen Sławomir Julke. Julke, który chciał przebudować strych kamienicy w Sopocie, oświadczył, że w marcu tego roku prezydent Sopotu zażądał od niego dwóch mieszkań, które miałyby tam powstać. Zdaniem biznesmena prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke dostarczył prokuraturze nagranie rozmowy z Karnowskim, która miała dowodzić winy prezydenta. W związku z tą sprawą pod koniec września ubiegłego roku prokuratura postawiła zarzut sfałszowania dokumentu Danucie Z. - konserwatorowi zabytków w sopockim magistracie. Zdaniem śledczych kobieta - już po tym, jak sprawa trafiła do prokuratury - miała dokonać fałszerstwa, które mogło pomóc prezydentowi obalić zarzuty biznesmena. W ramach postępowania wszczętego po doniesieniu Julkego prokuratura zajęła się także powiązaniami sopockiego magistratu z jednym z miejscowych dilerów samochodowych. Pod koniec listopada prokuratura postawiła zarzuty sekretarzowi miasta oraz kierowcy prezydenta Sopotu. Mężczyźni mieli brać udział w ustawieniu przetargu na samochód dla prezydenta. Drugie postępowanie związane z sopockim Urzędem Miasta gdańskie biuro Prokuratury Krajowej wszczęło po kontroli, jaką na przełomie 2007 i 2008 r. w magistracie przeprowadziło CBA. W raporcie pokontrolnym funkcjonariusze CBA wskazali na kilkanaście nieprawidłowości, do jakich miało dojść w przystąpieniu przez miasto Sopot do spółki "Centrum Haffnera" oraz realizacji prowadzonej przez spółkę inwestycji o tej samej nazwie. Funkcjonariusze CBA wskazali w raporcie m.in. na: pominięcie przez Urząd Miasta w Sopocie ustawy o zamówieniach publicznych; poniesienie przez samorząd kosztów infrastruktury wodno- kanalizacyjnej i deszczowej, której przebudowę mógł wziąć na siebie inwestor, czy brak zgody odpowiednich urzędów na wycinkę drzew i rozbiórkę zabytkowych obiektów na terenie inwestycji.